Eksport ropy naftowej z Rosji na Białoruś będzie obłożony takim samym cłem jak do innych państw. Z zera skoczy więc do 180 dolarów za tonę surowca. Decyzję w tej sprawie już podpisał premier Rosji Michaił Fradkow - poinformowały rosyjskie gazety.
To położy kres swoistej strefie "bezcłowej" białoruskich i rosyjskich nafciarzy. Od dziesięciu lat, tworząc ZBiR, Rosja nie nakładała ceł na eksport ropy do białoruskich rafinerii. Trafiało do nich rocznie 19-22 mln ton rosyjskiej ropy - więcej niż do Polski! Zyskami z eksportu paliw produkowanych z taniej ropy dzielili się rosyjscy nafciarze i budżet Białorusi.
Moskwę irytowało jednak, że budżet Rosji zarabia za mało na tym interesie, a paliwa z białoruskich rafinerii konkurują z rosyjskimi - bo na eksport gotowych paliw Białoruś nakłada dwa razy niższe cła niż Rosja.
Już w listopadzie władze Rosji zażądały od Mińska, aby podniósł cła na eksport paliw do takiego poziomu jak w Rosji i jeszcze oddał Moskwie 85 proc. dochodów z cła z eksportu. To byłby cios w budżet Białorusi, który co najmniej jedną szóstą dochodów ma z eksportu paliw.
Białoruś nie zmieniła swoich ceł, więc Moskwa postanowiła obłożyć nimi eksport ropy. Zdaniem dziennika "Kommiersant" zapewni to budżetowi Rosji ponad 3,5 mld dolarów dochodów. Budżet Białorusi straci zaś 1,7-2 mld dolarów. Już w przyszłym roku może to zwiększyć deficyt budżetu Białorusi o 0,1-2 proc. PKB.
Na dodatek Mińsk czeka gwałtowny wzrost cen gazu z Rosji. Gazprom chce podnieść cenę surowca dla Mińska z 47 do 200 dolarów za 1000 m sześc. Ustalono już, że w ramach zapłaty Białoruś odda Gazpromowi 50 proc. udziałów w swoich gazociągach. W ten sposób na rok lub dwa Mińsk zapewniłby sobie ulgowe jeszcze ceny rosyjskiego surowica. Ale jednocześnie odda Rosjanom strategiczne magistrale gazowe do Polski, Ukrainy, państw nadbałtyckich i Kaliningradu.
Negocjacje w tej sprawie trwają i Gazprom nie osiągnął jeszcze swoich celów, bo publicznie wyrażał niezadowolenie z tempa rozmów. Być może groźba zmniejszenia dochodów Mińska z eksportu paliw ma zmusić Białoruś do przyjęcia żądań Gazpromu.
Nowe przepisy celne w Rosji uderzą także w tamtejsze koncerny naftowe, które korzystały z przerobu na Białorusi. Rosnieft, Sibnieft, Łukoil czy Sławnieft muszą się teraz liczyć ze wzrostem kosztów w sumie o 2 mld dolarów rocznie. To może skłonić koncerny do zwiększenia przerobu ropy w Rosji kosztem zakładów na Białorusi. Aby białoruskie rafinerie nie pracowały na pół gwizdka, niewykluczone, że Mińsk także odda je rosyjskim koncernom.
Działania Rosji niepokoją Zachód. - Żadne państwo nie powinno używać energii jako broni - powiedział wczoraj rzecznik Departamentu Stanu USA Sean McCormack, komentując decyzję Rosji o wprowadzeniu ceł na eksport ropy dla Białorusi.