Zimy nie ma, ale ptaki przylatują

Nie tylko temperatura ma wpływ na wędrówki ptaków z północy. Najlepszym dowodem na to jest tegoroczna zima, a raczej jej brak

Jest ciepło jak wczesną jesienią. Śnieg nawet tu, w Puszczy Białowieskiej, spadł tylko raz i zniknął tak szybko, jak się pojawił. Na wierzbie przed moim domem pojawiają się bazie. Gdyby nie krótki dzień, to można by pomyśleć, że mamy całkiem przyjemną wiosnę. Wyjątkowe ciepło wcale jednak nie przeszkadza przybywającym do Polski ptakom z Rosji i ze Skandynawii.

Dość wcześnie, bo już we wrześniu, wypatrzyłem jera, czyli pospolity w Skandynawii gatunek zięby, który u nas zwykle spędza zimę. Potem pojawiły się jemiołuszki. Nie tak dużo jak ostatniej mroźnej zimy, ale szczerze mówiąc, teraz w ogóle ich się nie spodziewałem.

Podobnie jak wielu amatorów podglądających ptaki byłem przekonany, że jemiołuszki wygania z ich miejsc lęgowych na północy właśnie mroźna zima. Więcej, że mogą być one zwiastunem srogich mrozów. Tymczasem, choć takiej zimy nie ma ani u nas, ani w ojczyźnie jemiołuszek, już miesiąc temu słyszałem nad głową ich głos przypominający delikatny dzwonek. W Teremiskach, gdzie mieszkam, koczują olbrzymimi stadami i zajmują się objadaniem starych przemarzniętych jabłek, owoców jarzębiny (już prawie wszystkie zostały zjedzone) oraz owoców jemioły. Jak podano na internetowej liście dyskusyjnej "Ptaki", jemiołuszki dotarły już pod Warszawę.

Ale to nie wszystko. Nad Biebrzą widziano sowy jarzębate, bardzo rzadko do nas zalatujące zimą. Razem z moją narzeczoną Nurią dwa lata temu obserwowaliśmy taką sowę. Wtedy myśleliśmy, że pojawiła się ona w pobliskiej wsi z powodu fali gwałtownych mrozów. A tu proszę, mrozów nie ma, a sowy są.

Jeśli to nie pogoda wygania ptaki z ich ojczyzn i zmusza do przemierzenia tysięcy kilometrów, to co? Pokarm. To dla pożywienia opuszczają nas bociany, żurawie, skowronki, słowiki i jaskółki. Brak jedzenia dawałby się im zimą bardziej we znaki niż niska temperatura. Pokarmu szukają u nas jemiołuszki i sowy jarzębate. Co jak co, ale wszelakie jarzębiny, kaliny i jabłka obrodziły w tym roku i wędrówka jemiołuszek na pewno się opłaciła. A nad Biebrzą, gdzie widziano sowy jarzębate, jest dostatek gryzoni.