Promieniotwórcze, a takie bliskie

Materiały promieniotwórcze nie są wyłącznie spotykane za murami laboratoriów naukowych i medycznych. Na pchlich targach i w galeriach wciąż można kupić naczynia pokryte jaskrawoczerwoną glazurą (z wzoru Fiesta) wykonane w latach 30. i 40. zeszłego wieku. Zawierają tlenek uranu i promieniują. Jeśli się z nich nie je, nie trzyma na nich pożywienia, to nie są szkodliwe. Tlenku toru zaś używano do ulepszania soczewek w starych aparatach fotograficznych. Aż do lat 60. farbą z dodatkiem soli radu malowano wskazówki zegarów, żeby się świeciły w ciemnościach. Poszkodowani bywali pracownicy fabryk, którzy nakładali farbę, bo zdarzało się, że brali czubek pędzelka w usta i w ten sposób łykali rad (emituje promieniowanie tego samego typu co polon). Dziś wskazówki pokrywa się dużo bezpieczniejszym trytem lub prometem (ich promieniowanie jest niezwykle słabe). Trytu dodaje się też do znaków awaryjnych, które jarzą się w ciemnościach (są zbudowane ze szklanych rurek wypełnionych fosforem, który świeci pod wpływem promieniowania). Inny promieniotwórczy pierwiastek - ameryk - jest powszechnie stosowany w czujkach przeciwpożarowych.