Dobry zarobek na śmiesznych filmikach w sieci

Wśród internetowych serwisów z filmikami zamieszczanymi przez internautów prym wiedzie YouTube. Mniejsi gracze, by przyciągnąć widownię, zaczynają płacić internautom coraz większe kwoty.

Czterysta dolarów - od niedzieli tyle można zarobić, jeśli stworzony przez nas krótki film wideo znajdzie uznanie w oczach właścicieli Break.com . Serwis, który stara się przyciągnąć młodych mężczyzn w wieku 15-35 lat, podaje na swojej stronie, że dotąd wypłacił internautom ponad 300 tys. dol.

Break.com daleko od ekstraklasy serwisów z filmikami - dziennie odwiedza go milion użytkowników. Ale pomysł na biznes założycieli Break.com dobrze pokazuje, jakich sposobów imają się inne serwisy, by przekabacić na swoją stronę internautów.

Podzielą się reklamami?

Google, kupując YouTube.com za ponad 1,7 mld dol., rozgrzał atmosferę wśród internetowych serwisów z plikami wideo. Analitycy niemal zgodnie twierdzą , że ten segment ma przed sobą obiecujące perspektywy - jak podaje firma Comscore, przeciętny internauta, który ogląda pliki wideo, poświęca na to miesięcznie 100 minut - o kwadrans więcej niż jeszcze kilka miesięcy temu.

Analitycy PricewaterhouseCoopers prognozują, że do 2010 r. wydatki reklamowe na internet będą rosły o blisko 20 proc. rocznie. W zeszłym roku tylko w USA firmy wydały na promocję w sieci 12,5 mld dol. W tym ma to być nawet 18 mld dol. Spory kawałek tego tortu może trafić do wideoserwisów.

Serwisy, w walce o popularność, muszą sięgnąć do swoich kieszeni. Break.com nie jest jedyny. Na przykład Metacafe.com za każdy tysiąc widzów, który obejrzy wideo zamieszczone w serwisie, płaci autorowi pięć dolarów. Ale jest kilka warunków - plik musi obejrzeć przynajmniej 20 tys. internautów i muszą go ocenić na minimum trzy gwiazdki (w skali 1-5). Co więcej, aby materiał został zakwalifikowany do programu Metacafe, internauta musi posiadać do niego wszelkie prawa. Sam filmik nie może też zawierać scen erotycznych czy przemocy.

Rekordzistą jest na razie filmik "Matrix for real" umieszczony przez zespół kaskaderów Reel Stunts. Dzięki zapierającym dech w piersiach popisów rodem z Matriksa (tyle że bez wykorzystania efektów specjalnych) zarobili na filmiku prawie 25 tys. dol.

Na nieco innych zasadach działa Revver.com . Do umieszczanych przez internautów filmów dokleja reklamy i dzieli się przychodami z autorami. Jak podaje Revver, twórcy filmików, które notują kilka, kilkanaście milionów odsłon, zarobili na nich już po 10 tys. dol. Podobnie działa Eefoof.com .

Ale na razie tylko YouTube wdarł się przebojem do pierwszej ligi internetu i stworzył markę, która przyciąga internautów. Dzielą się oni swoimi nagraniami, na których tańczą, śpiewają do kamery znane przeboje czy tworzą parodie, podkładając głos do wydarzeń politycznych czy scen filmowych.

I robią to za darmo, nie oczekując od YouTube zapłaty. Czy to się zmieni? Jeśli internauci, skuszeni wizją niezłego zarobku, zaczną emigrować do konkurujących serwisów, wówczas YouTube będzie musiało zareagować. Najbardziej prawdopodobny jest scenariusz, że zacznie dzielić się z autorami przychodami z reklam (taki mechanizm do perfekcji opanowało Google). Ale YouTube na razie nie musi się o to martwić - codziennie trafia tu kilkadziesiąt tysięcy nowych filmików, w ciągu miesiąca serwis odwiedza już ponad 70 mln internautów.

W Polsce tylko odtwarzacze

W Polsce serwisów z plikami wideo jest kilka - np. Wrzuta.pl , uruchomiona pod koniec sierpnia br. przez spółkę o2.pl, z której dziennie korzysta już ponad 100 tys. internautów

- Na razie nie trzeba zachęcać internautów, żeby zamieszczali filmy na takich serwisach jak nasz. Płacenie nie miałoby dziś sensu biznesowego - mówi Dariusz Kołtko, rzecznik o2.pl . - Ale jeśli się to rozpowszechni, pewnie będziemy musieli rozważyć taki krok.

- Pracujemy nad programem, w którym będziemy nagradzali najaktywniejszych użytkowników - mówi z kolei Michał Sadowski z serwisu Patrz.pl . - Przewidujemy jednak bezgotówkowe nagradzanie, oparte na wymianach barterowych na przykład ze sklepami internetowymi. W takim przypadku najaktywniejszy użytkownik danego tygodnia otrzymuje nie 100 zł, ale odtwarzacz mp3 - wyjaśnia Sadowski.