Siemiątkowski: Tajnych więzień nie było

To, że na Okęciu i w Szymanach lądował Gulfstream, którym jakoby przewożono więźniów, nie oznacza, że w Polsce były tajne więzienia.

Paweł Wroński: "Gazeta" ujawniła wczoraj, że w 2003 r. poza słynnym Boeingiem 737 raz w Szymanach i sześciokrotnie na Okęciu lądował Gulfstream o numerze N379P, zwany "Guantanamo Express". Samolot leciał m.in. z Maroka, Uzbekistanu, Afganistanu i wiele wskazuje na to, że był używany do przewożenia więźniów. Czy to nie świadczy o tym, że Polska była miejscem, gdzie przetrzymywano więźniów CIA?

Zbigniew Siemiątkowski, były szef Agencji Wywiadu: Nie, bo po prostu takich więzień w Polsce nie było. Sam potwierdziłem, że samoloty, które należą do CIA, lądowały w Polsce. Nasz wywiad bardzo blisko współpracuje z amerykańskimi służbami. O intensywnej współpracy wywiadu polskiego i amerykańskiego świadczy nawet słynna notatka z rozmowy z wiceambasadorem USA Kennethem Hillasem, która została ujawniona przez prasę. Sam dwukrotnie odprowadzałem na lotnisko Okęcie szefa CIA George'a Tenneta, którzy przyleciał do Polski.

Brytyjski dziennikarz śledczy Stephen Grey rozmawiał z jednym z uwolnionych więźniów - Jemeńczykiem Mohamedem Bashmilahem - który twierdzi, że po wylądowaniu samolotu przewożono go do więzienia helikopterem. Na podstawie informacji, które Jemeńczyk otrzymywał m.in. od strażników (np. o godzinach zachodu Słońca) Grey wywnioskował, że Bashmilaha więziono w Europie Środkowej.

- I co z tego? Można mówić o układzie dnia, o locie helikopterem, ale to przecież żaden dowód, że takie więzienia znajdowały się akurat w Polsce. Powtarzam - w Polsce ich nie było.

Skoro ich nie było, to dlaczego Polska nie chce uczestniczyć w wyjaśnieniu sprawy tajnych więzień? Nie udostępnia rejestrów ruchu lotniczego, ruchów samolotów, ruchów helikopterów?

- Gdybyśmy ujawnili szczegóły naszej współpracy z CIA, złamalibyśmy tajemnicę państwową. Poza tym nasza współpraca z amerykańskim wywiadem ma dla kraju znacznie większe znaczenie niż kwestia wyjaśniania sprawy tajnych więzień. Powtarzam, szczególnie w 2003 roku ta współpraca była bardzo intensywna, przerzucano ludzi, przerzucano w różne miejsca sprzęt. To wymagało wielu lotów, ale nie dotyczyły one więźniów. Poza tym jest jeszcze inny aspekt tej sprawy. Nie sądzę, aby próby wyjaśnienia problemu tajnych więzień z naszej strony w jakikolwiek sposób wpłynęły na opinię osób zajmujących się tą sprawą w Parlamencie Europejskim.

Jak Pan to rozumie?

- Zeznawałem przed komisją Parlamentu Europejskiego, w ocenie deputowanych złożyłem dość wyczerpujące informacje. Gdy skończyłem, podszedł do mnie znany włoski eurodeputowany Jaś Gawroński i powiedział, że wyjaśnienia w tej sprawie niewiele zmienią, bo większość komisji jest głęboko przekonana, że takie więzienia w Polsce istniały i takie jest "oczekiwanie opinii publicznej na Zachodzie". Oni już w to uwierzyli. Wniosek - nasze tłumaczenia zaszkodziłoby współpracy wywiadów, ale niczego by nie zmieniły.

Czy USA kiedykolwiek sugerowały Polsce współpracę w celu przetrzymania lub przewożenia więźniów-terrorystów?

- Otóż nie, nigdy.

Ale przecież sąsiednim Czechom ponoć taką propozycję składały.

- Rząd USA złożył nam propozycję stworzenia centrum szkolenia dla irakijskich emigrantów, którzy mieli po stronie amerykańskiej wkraczać do Iraku. Chodziło o szkolenie wojskowych, policjantów, tajnych służb. To było jeszcze przed drugą wojną w Iraku. Wtedy się nawet na to nie zgodziliśmy. Nie chcieliśmy mieć z tym nic wspólnego. Taki obóz powstał na Węgrzech. To zresztą jest argument świetnie przemawiający przeciwko tezie o stworzeniu tajnych więzień w Polsce.

W Polsce: