Jarmuziewicz nie może się pogodzić, że radni PO chcą na przewodniczącego rady miasta zgłosić Tomasza Kwiatka, a nie jego faworyta Arkadiusza Wiśniewskiego, który wyraźnie przegrał w głosowaniu klubowym. "Jak się okaże, że gówniarze już w pierwszych godzinach po wyborze są w stanie zaszantażować prezydenta, to co będzie przez cztery lata?! Będą mu skakać po plecach" - powiedział w wywiadzie dla "NTO" Jarmuziewicz.
- Jestem nie tylko posłem, ale i obywatelem Opola i mogę sobie pozwolić na luksus powiedzenia prawdy. Po drugie, każda rozmowa ma swój klimat, w tej mogłem użyć takich słów. Zresztą w polskim języku młode osoby bez dorobku, pchające się do stanowisk nazywa się tak, jak powiedziałem. Użyłem tego w kontekście porównania naszych niektórych radnych z ich kolegami z innych rad miasta - mówi Jarmuziewicz.
Jako pierwszy oświadczenie w sprawie wystąpienia posła wystosował prezydent Ryszard Zembaczyński. - Jestem zbulwersowany słowami posła Jarmuziewicza. Jego opinia to brak poparcia dla młodego pokolenia, a przecież właśnie na takich ludzi powinna stawiać nie tylko Platforma Obywatelska. Młoda ekipa w żaden sposób nie obniży jakości pracy rady miasta. A Tomasz Kwiatek bez wątpienia poradzi sobie z obowiązkami przewodniczącego rady miasta - podkreślił prezydent Opola.
Leszek Korzeniowski, szef PO w regionie, uważa, że Jarmuziewicz posunął się za daleko. - Ale nie zamierzamy go za to karać. Ja jednak panu Zembaczyńskiemu nie zamierzam doradzać, co ma robić w mieście, bo to doświadczony polityk. A młodzi radni powinni pamiętać, na czyich plecach w dużej mierze weszli do rady. Jeśli prezydent zgłasza jakieś wnioski i kandydatury, to powinny one być akceptowane - zauważył, nawiązując do tego, że utrącony Wiśniewski był również kandydatem prezydenta.
Inny z opolskich posłów PO Ryszard Knosala dziwi się, że wewnętrzne sprawy Platformy, które powinny być załatwiane przy drzwiach zamkniętych, są wywlekane na forum publiczne. - I przez to słychać o podziałach i grupach w Platformie. Sprawy proceduralne powinny być szybko załatwione, bo mieszkańcy oczekują działania, a nie politycznych dysput - zaznacza Knosala. - A co do posła Jarmuziewicza, to przesadził. Nie można publicznie używać takiego języka - dodał.
Posłanka PO Danuta Jazłowiecka też uważa, że: - Jarmuziewicza chyba trochę poniosły emocje. Ogromnie żałuję, że wciąż nie nauczyliśmy się pracować zespołowo.
Uważa, że radni powinni jednak konsultować swe nominacje z radą regionalną, bo to ona akceptowała listy, z których startowali w wyborach. - Nie chcemy wpływać na ich decyzje, ale podyskutować - przekonuje.
Senator PO Ryszard Ciecierski powiedział, że ubolewa, iż Jarmuziewicz tak wyraża się o radnych. - Ale już w zeszłej kadencji jako radny odczuwałem niekorzystny wpływ parlamentarzystów na radę. A rajcy muszą mieć spokój, by skupić się na pracy dla dobra mieszkańców i na dbaniu o jego rozwój - kwituje.