Wielka radość z Unii Europejskiej

To rekord: 88 proc. Polaków cieszy się z członkostwa Polski w Unii Europejskiej

Takie wyniki przynosi ogłoszony wczoraj sondaż CBOS. Przeciwników obecności w Unii jest tylko 6 proc. O skali euroentuzjazmu świadczy to, że za członkostwem jest nawet zdecydowana większość wyborców eurosceptycznego LPR - 69 proc. Za członkostwem w Unii jest 87 proc. elektoratu PiS i 98 proc. wyborców PO.

Także w robionym równolegle sondażu OBOP pada rekord poparcia dla integracji europejskiej. 72 proc. ankietowanych uważa, że nasze członkostwo w Unii jest "czymś dobrym"; 19 proc. twierdzi, że jest bez znaczenia, a tylko 6 proc. badanych sądzi, że jest "czymś złym".

- Te rekordy mają dwa źródła - komentuje socjolog Jacek Kucharczyk z Instytutu Spraw Publicznych. - Na krótką metę pomogły wybory. Kandydaci jeden przez drugiego mówili o przyciąganiu funduszy unijnych. I tak niepostrzeżenie kampania samorządowa zamieniła się w kampanię promocyjną Unii Europejskiej. Przy okazji można zauważyć, że największą klęskę poniosła najbardziej antyunijna LPR.

Ale są też przyczyny głębsze. Poparcie dla członkostwa rośnie od miesięcy, bo wyparował lęk przed Unią - rolnicy, jak się okazało, mogą konkurować z unijnymi, przedsiębiorstwa nie bankrutują. Widać za to korzyści: praca za granicą, ułatwienia na granicach - mówi Kucharczyk.

Wyniki OBOP pokazują, że Polacy dostrzegają na razie - i doceniają - wpływ członkostwa w Unii przede wszystkim na sytuację Polski, a nie na ich życie.

57 proc. ankietowanych uważa, że dzięki wejściu do UE poprawiła się sytuacja Polski; przeciwnego zdania jest 8 proc. badanych. Pozostali uważają, że nic się nie zmieniło, albo nie mają wyrobionego poglądu.

Inaczej przy pytaniu o wpływ członkostwa w Unii na życie ankietowanych: 67 proc. badanych twierdzi, że takiego wpływu nie było. 23 proc. Polaków uważa, że był to wpływ korzystny, a 8 proc. - że negatywny. A jedyną grupą społeczno-zawodową, która taki wpływ w większości dostrzega, są rolnicy.

Kucharczyk: - Rolnicy dostają do kieszeni dopłaty, dla reszty Polaków Unia jest nieco dalej. Ale to się zmienia - rok temu tylko 10 proc. uważało, że członkostwo w UE jest dla nich korzystne, dziś to już 23 proc.

CBOS, 6-9 października, próba reprezentatywna 999 dorosłych osób.

TNS OBOP, 5-9 października, próba reprezentatywna 1005 osób powyżej 15. roku życia.

Więcej Unii, więcej pracy

Sondaże pokazują, że poparcie dla członkostwa w Unii jeszcze nigdy nie było tak wysokie. A jak to wygląda u Pana w regionie?

Karol Tylenda (PiS), radny wojewódzki i członek zarządu województwa podlaskiego: - Podlasie to był bastion eurosceptycyzmu, kampania antyunijna była bardzo silna, ale nastroje się zmieniły. I nie chodzi tylko o dopłaty dla rolników. Od wejścia do Unii o parę punktów procentowych zmalało bezrobocie w regionie. Firma budowlana z mojego powiatu miała tyle zamówień, że musiała podwoić zatrudnienie z 60 do 120 osób. Zbudowała pływalnię, robi remonty obiektów sportowych, a ostatnio muzeum. Wszystko za pieniądze unijne. A takich firm jest kilkanaście. Odrestaurowane zostało kolegium pojezuickie w Drohiczynie i prawosławny monastyr w Supraślu. Kilkaset osób - za pieniądze unijne, za własne nie było ich stać - zrobiło kursy na prawo jazdy na autobusy i ciężarówki. I niemal wszyscy z marszu dostali pracę.

A co słychać na wsi?

- Dzięki unijnym funduszom praktycznie wszędzie są wodociągi. To pozwala sprostać normom sanitarnym i w konsekwencji - sprzedawać mleko. Rolnicy dostali ok. 50-proc. dofinansowanie do zakupu maszyn rolniczych. Nie dla wszystkich starczyło, ale program będzie kontynuowany.

Ludzie wiedzą, że poprawę zawdzięczają Unii?

- Byłem teraz na spotkaniu z wyborcami. Sami z siebie mówili, że za 2 mln euro z Unii wyremontowany został Trakt Napoleoński, 12-kilometrowa droga łącząca powiat wysokomazowiecki z sielatyckim. Były dziury, jest piękna jezdnia.

Pana partia nie była specjalnie za integracją. A Pan wychodzi na euroentuzjastę.

- Zawsze byłem euroentuzjastą. I namawiałem do tego innych. Należałem do Europejskiej Rady Młodych Rolników, dużo czytałem i wiedziałem, jak na akcesji skorzystały Hiszpania i Portugalia.

W maju 2004 r. byłem szczęśliwy. Jechałem do Włoch, stałem w bramce dla obywateli Unii i byłem dumny, że jestem Polakiem.