Dwa dni przed szczytem UE - Rosja ciągle nie ma zgody Polski na zawarcie nowej umowy o współpracy Unii z Rosją. Według wicepremiera Andrzeja Leppera Polska wycofa swoje weto tylko wówczas, jeśli Rosjanie podadzą konkretny termin otwarcia granicy dla naszej żywności. - Jeśli tego nie zrobią, to konieczna będzie interwencja UE na najwyższym szczeblu - powiedział Lepper na wczorajszej konferencji prasowej po powrocie z Brukseli. Podczas poniedziałkowych spotkań z unijnymi urzędnikami polski minister przekonywał ich do poparcia naszych starań o zniesienie rosyjskiego embarga.
Zdaniem Leppera już w czwartek będzie znany wynik kontroli unijnych inspektorów, którzy sprawdzają, czy Polska spełnia wszystkie wymogi dotyczące handlu żywnością. Tego wyniku wicepremier się nie obawia, bo już raz KE taką kontrolę przeprowadziła. W przedstawionym w sierpniu raporcie wykazała, że po polskiej stronie nie ma żadnych uchybień. Obecna misja prawdopodobnie więc potwierdzi ustalenia z sierpnia. Ze śledztwa prokuratury wynika zaś, że słynne sfałszowane świadectwa weterynaryjne, które były oficjalną przyczyną nałożonego rok temu przez Rosję embarga, powstały poza Polską i dotyczyły eksportu mięsa z USA, a nie z naszego kraju.
Jeśli do czwartku Polska nie wycofa swojego weta, nie dojdzie do podpisania nowej umowy Rosji z UE. Nadal jednak będzie obowiązywała przez co najmniej rok obecna umowa.
Andrzej Lepper zasugerował wczoraj, że Rosja może ukarać inne kraje Unii za udzielenie Polsce wsparcia. Powołał się na rosyjskie media, wedle których Rosjanie mogą zażądać informacji od innych eksporterów żywności na temat środków ochrony, jakie były zastosowane przez rolników przy produkcji danego towaru. - To jest rzecz absolutnie nierealna, bo nikt takiego raportu nie ma. Także w Rosji takich badań się nie przeprowadza - mówił wicepremier. Lepper przypomniał, że z powodu embarga rosyjskiego Polska traci dziennie około miliona euro.
Już wiadomo, że 25 listopada nie zostanie zniesiona wprowadzona przed ośmioma miesiącami blokada w handlu mięsem z Ukrainą. Taką datę podał przed tygodniem w Kijowie polski minister gospodarki Piotr Woźniak. Tymczasem we wtorek zaczęła się kontrola polskich masarni przeprowadzana przez stronę ukraińską. Kontrola potrwa dziesięć dni i dopiero po przeanalizowaniu jej wyników rząd w Kijowie podejmie decyzję o ewentualnym zniesieniu embarga. - Ja do tych terminów się nie przywiązuję. Już w maju Ukraina obiecywała wycofanie embarga. Teraz znowu gra na zwłokę. - powiedział minister rolnictwa.