Na wieść o planach VW robotnicy belgijskiej fabryki koncernu zabarykadowali wejście do zakładów i palili firmowe flagi. Premier Belgii Guy Verhofstadt potępił koncern, oskarżając go o działanie w "narodowych interesach" Niemiec. Zapowiedział, że na początku grudnia rząd Belgii spotka się z kierownictwem VW. Ale zmiany decyzji nikt się nie spodziewa. VW był jednym z największych prywatnych pracodawców w Brukseli, gdzie bezrobocie waha się ok. 20 proc.
To największy cios w belgijski przemysł samochodowy od 1997 r., kiedy Renault nagle postanowiło zamknąć dopiero co zmodernizowaną fabrykę w Vilvoorde pod Brukselą. Pracę straciło wtedy 3,1 tys. robotników. Teraz Belgowie obawiają się, że w ślady VW pójdą Volvo, Ford i General Motors. Ten ostatni koncern już zapowiadał zwolnienie 1 tys. pracowników z fabryki w Antwerpii.