Leonidy na weekendowym niebie

W nocy z soboty na niedzielę na niebie pojawi się najobfitszy w tym roku deszcz meteorów zwanych leonidami

Według prognoz najwięcej spadających gwiazd - jedna, dwie na minutę - ma być nad ranem o godz. 5.50, a więc kiedy u nas już będzie dniało (w lepszej sytuacji będą obserwatorzy w zachodniej Europie i na atlantyckim brzegu Ameryki). Meteory powinny jednak pojawiać się, choć rzadziej, przez całą noc. Niewykluczone też, że astronomowie pomylili się w prognozie (jak to już bywało przedtem) i największa nawałnica leonidów nadejdzie nieco wcześniej.

Źródłem leonidów są drobiny pyłu z warkocza komety Tempel-Tuttle'a, która co 33 lata odwiedza okolice Ziemi. Wpadają one z wielką prędkością w atmosferę i spalają się kilkadziesiąt kilometrów nad naszymi głowami, kreśląc na nocnym niebie jasną smugę. Czasem spala się większy odłamek komety i meteor, zwany wtedy bolidem, wygląda jak noworoczna raca. W tym roku takich bolidów ma być jednak mniej, bo Ziemia spotyka się z chmurą niewielkich drobin, jakie opuściły kometę jeszcze w 1933 roku.

Chmura nadciąga ze strony gwiazdozbioru Lwa, który dopiero nad ranem podnosi się wysoko nad południowym horyzontem. Tam więc warto przede wszystkim kierować wzrok, ale też trzeba być przygotowanym na to, że kątem oka meteory zauważymy również w innych częściach nieba. Obserwacjom sprzyja to, że światło Księżyca nie będzie raziło oczu - dopiero co wyszedł on z nowiu i ma postać bardzo wąskiego sierpa.

Prognozy astronomów: http://star.arm.ac.uk/leonid/