Polacy prostują swoje zęby w Czechach

Aparat ortodontyczny w Ostrawie jest dwa razy tańszy od polskiego. Mieszkańcy pogranicza tłumnie jeżdżą do czeskich lekarzy.

Krzywe zęby spędzają sen z oczu dorosłym i dzieciom. Jednak NFZ finansuje aparaty ortodontyczne tylko pacjentom do 12. roku życia. Potem za aparat trzeba płacić. Stały aparat na dolną lub górną szczękę, w zależności od gabinetu i rodzaju aparatu, kosztuje od 1,3 do nawet 3,5 tys. zł. Do tego dochodzą jeszcze opłaty za comiesięczne wizyty kontrolne. Średnia cena wizyty to 50 zł. Mieszkańcy przygranicznych miejscowości płacą za leczenie znacznie mniej. Jeżdżą do Czech.

Agata Mohhamad ma gabinet w miejscowości Old ichovice, kilka kilometrów od Cieszyna. Zaadaptowała na ten cel piętro domu. Ma stronę internetową, także w języku polskim. Wśród pacjentów - wielu Polaków. Na wizytę można się umówić nawet e-mailem. - Wcześniej jeździłam z synem do Krakowa, teraz jeżdżę do doktor Mohhamad. Gabinet poleciła mi znajoma - opowiada Agnieszka Michalaszek z Wilamowic, mama nastoletniego Kuby.

Za pierwszą wizytę zapłaciła 200 koron. To niecałe 28 zł. Najdroższy aparat kosztuje 9,5 tys. koron, czyli 1,2 tys. zł. - Leczenie w Czechach będzie mnie kosztowało o połowę mniej niż w Polsce - przelicza mama.

Bielszczanka Agnieszka Fuczik skończyła trzyletnie leczenie ortodontyczne w czeskim gabinecie, jest bardzo zadowolona z efektów. Za nowoczesny ceramiczny aparat na oba łuki zębowe zapłaciła równowartość ok. 2,5 tys. zł. Wtedy nie znalazła w Polsce żadnego gabinetu, który miałby w ofercie takie aparaty. Teraz już są - kosztują kilka razy więcej.

Polscy lekarze wiedzą, że pacjenci uciekają im za Olzę. - Myślę, że gabinety znane z wysokiej jakości usług nie muszą się tego zjawiska obawiać. Do takich pacjenci zawsze przyjdą - pociesza się jeden z bielskich stomatologów.

Dlaczego w Czechach usługi stomatologów są tańsze? Polski dentysta: - U nas ludzie są przyzwyczajeni, że u dentysty trzeba płacić. W Czechach nadal konkurencją dla prywatnych gabinetów są państwowe placówki.

Czeska lekarka dodaje: - Gdybym windowała ceny, straciłabym pacjentów.

Polscy lekarze narzekają, że nie bardzo mogą obniżyć ceny. Bo materiały są drogie, podatki i koszty wynajęcia lokalu - wysokie. Zyta Kazimierczak-Zagórska, szefowa Beskidzkiej Izby Lekarskiej, mówi, że zdrowotna turystyka to coraz powszechniejsze zjawisko. - To normalne, że pacjenci wyjeżdżają za granicę w poszukiwaniu tańszych usług. Bywam w Czechach na kursach i konferencjach, jakość oferowanych tam usług medycznych stoi na bardzo wysokim poziomie - zapewnia.

Proste, piękne zęby to niejedyny powód, dla którego Polacy masowo przekraczają granicę. - My tutaj już dawno nauczyliśmy się, że jak coś jest w Polsce drogie, to trzeba jechać na Zaolzie. W Czechach zawsze wiele rzeczy było tańszych - mówi Władysław Orszulik z Cieszyna, przewodnik PTTK.

Dlatego Polacy strzygą się w Czechach, korzystają z usług tamtejszych krawców. Kupują też leki w czeskich aptekach. Sprawdzają również ceny benzyny.

- Niedawno podczas prywatnej rozmowy dowiedziałam się nawet, że jeden z właścicieli samochodu marki Škoda naprawia go w Czechach, bo jest taniej niż w Polsce - śmieje się Kazimierczak-Zagórska.