Zamiast poprawczaka w Niemczech, na roboty do Polski (wideo)

Podejrzane firmy pod pretekstem resocjalizacji lokują w polskich wsiach setki młodych niemieckich przestępców. Chętnych na opiekunów nie brakuje, bo Berlin płaci pensję w euro. Miesiąc temu wychowywany na Podlasiu 15-letni Niemiec zgwałcił 82-letnią staruszkę. Czytaj jutro "Gazetę Wyborczą".

Niemiecki Urząd ds. Młodzieży (Jugendamt) od 10 lat kieruje do Polski trudnych nieletnich. Zajmują się tym zarejestrowane w naszym kraju fundacje i firmy, których nikt nie liczy, ani nie kontroluje.

Efekt: dzieci z Niemiec trafiają do rolników na Mazurach, Kaszubach i Podlasiu. Resocjalizacja jest fikcją, bo opiekunowie często nie znają nawet języka niemieckiego. A firmy i fundacje ukrywają przed nimi prawdę o podopiecznych.

Miesiąc temu wychowywany na Podlasiu 15-letni Niemiec zgwałcił 82-letnią staruszkę. Sprawdziliśmy jak wyglądała jego resocjalizacja.

Mieszkał u rolnika i pracował w polu. Kiedy spytaliśmy gospodarza o terapię, odpowiedział: - Nauczyłem go tabliczki mnożenia.

Na jakiej podstawie prawnej nieletni przestępcy z Niemiec przebywają w Polsce?

Jaka krajowa instytucja ich monitoruje?

Kto na tym najwięcej zarabia?

Dlaczego tą sprawą nie interesują się polscy urzędnicy?

Czytaj jutro Gazetę Wyborczą