Jeden kandydat do TK przesłuchany. Reszta nieobecna

Organizacje pozarządowe zorganizowały przesłuchanie kandydatów na sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Z pięciu przyszedł jeden

Do obsadzenia trzech miejsc sędziów w Trybunale PiS wystawił dwóch kandydatów, PO dwóch i jednego Samoobrona. Żeby poznać ich poglądy, przesłuchanie w ramach programu "Obywatelski monitoring kandydatów na sędziów" zorganizowały wczoraj Fundacja im. Batorego, Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Sekcja Polska Międzynarodowej Komisji Prawników.

Jedynym z pięciu zaproszonych, który wziął udział w przesłuchaniu, był zgłoszony przez Samoobronę Jerzy Majewski, adwokat z Poznania. Kandydat PiS prof. Zbigniew Cieślak w ogóle nie zareagował na zaproszenie, drugi kandydat PiS prof. Bogdan Szlachta usprawiedliwił się, że nie pozwalają mu obowiązki. Kandydat PO prof. Stanisław Biernat nie mógł przyjechać ze względów zdrowotnych, a prof. Andrzej Rzepliński - też kandydat PO - jest za granicą.

Majewski na wstępie wygłosił oświadczenie, że to, co napisała o nim w zeszłą środę "Gazeta", to w części nieprawda, a w części manipulacja informacjami. Napisaliśmy, że przegrał proces o niegospodarnie wydane pieniądze przedsiębiorstwa, którego był syndykiem upadłościowym, i że ma sprawę dyscyplinarną w adwokaturze o nierozliczenie się w terminie z klientem.

- Nie jest prawdą, że przegrałem wszystkie sprawy związane z wykonywaniem funkcji syndyka. A sąd zasądził tylko połowę sumy, której domagał się mój następca. Nie jest też prawdą, że mam sprawę dyscyplinarną. 9 listopada [następnego dnia po ukazaniu się tekstu] rzecznik dyscyplinarny wydał postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania ze skargi klienta - oświadczył.

Wciąż nie wiadomo, czy Samoobrona podtrzyma kandydaturę Majewskiego. Jej wiceprzewodniczący Krzysztof Filipek powiedział "Gazecie", że jego zdaniem należy ją wycofać. Dziś będzie w tej sprawie głosował Klub Parlamentarny Samoobrony.

Podczas wczorajszego przesłuchania mec. Majewski opowiedział się m.in. za oddaniem Trybunałowi Konstytucyjnemu zabranego mu w 1997 r. prawa dawania powszechnie obowiązującej wykładni ustaw. Uznał też, że polska konstytucja ma pierwszeństwo przed prawem europejskim. I bardzo pochwalił wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie bankowej komisji śledczej. TK zakwestionował zarówno cel powołania komisji, jak i jej prawo do kontrolowania min. banku centralnego, Rady Polityki Pieniężnej czy prywatnych fundacji. Upomniał tez posłów, żeby szanowali godność osób przesłuchiwanych.

"Gazeta" zapytała kandydata, jakie ma kompetencje, by sprostać roli sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Czy ma na koncie jakieś publikacje w pismach fachowych, głosy lub komentarze do orzeczeń Trybunału albo Sądu Najwyższego? - Nie mam. Ale gdyby położyć na szali dorobek naukowy moich konkurentów i moje pisma procesowe, to nie wiem, co by przeważyło. Uważam, że dwadzieścia lat praktyki adwokackiej i funkcja prezesa sądu arbitrażowego to wystarczające kwalifikacje - odpowiedział.

Kadencje trzech sędziów Trybunału kończą się 1 grudnia. Trzy miejsca, które zwolniły się dwa tygodnie temu, swoimi kandydatami obsadziła rządząca koalicja.