Pozew do warszawskiego sądu złożył Jacek Tarkowski, były członek zarządu Lafarge Gips sp. z o.o. Domaga się ponad 700 tys. zł "zaległej odprawy", odszkodowania i zadośćuczynienia za utratę zdrowia. Świadkami są m.in. jego koledzy z zarządu. - Chodzi o upokorzenia, które musieli znosić polscy pracownicy. Od szefa [był nim Francuz Jean Michel Desmoutier] słyszeliśmy o "głupim polskim prawie", "polskiej inteligencji", o "kraju kurczaków, czytaj idiotów", a to, co robili Polacy, było z definicji "shit". Zamiast rozwoju miałem poniżanie, szpital i zablokowaną karierę - uważa Tarkowski.
Lafarge to francuski koncern działający w branży budowlanej. Ma filie w ponad 70 krajach, zatrudnia ok. 80 tys. pracowników. W Polsce prowadzi interesy przez kilka spółek. Tarkowski zaczął pracę w jednej z nich w lutym 2001 r. na stanowisku kierownika dostaw, potem był m.in. dyrektorem pionu obsługi klienta, aż awansowano go na członka zarządu.
- Każdego roku dostawałem premię za wyniki. W latach 2001 i 2004 Nida Gips należała do czołówki europejskich firm, jeśli chodzi o osiągnięcia logistyczne, za które odpowiadałem. Dostawałem nagrody w międzynarodowych konkursach. Z drugiej strony moje osiągnięcia były wyśmiewane w centrali. Tym procesem chcę udowodnić, że nie można bezkarnie podważać kompetencji pracowników. Tym bardziej że kluczem dla prezesa był podział narodowościowy - zaznacza.
O uprzedzeniach szefa opowiadają też inni członkowie zarządu Lafarge Gips. - Niestety, moje doświadczenia są podobne do pana Tarkowskiego. "Polska logika", "zrobię wam koniec kokosowej republiki" - takie zwroty były codziennością. To denerwuje tym bardziej, kiedy firma chwali się wysoką kulturą organizacyjną. Moje odejście było efektem eskalacji takiego właśnie zachowania - mówi jeden z byłych członków zarządu.
Inny z byłych pracowników dodaje: - Z czasem atmosfera stała się nie do wytrzymania. Kierownictwo firmy to często ludzie ściągnięci do pracy przez headhunterów, doświadczeni i odporni. Ale w pewnym momencie odeszło wiele osób z zarządu i spora część menedżerów najwyższych szczebli.
Jacek Tarkowski złożył wypowiedzenie w ubiegłym roku. Rozwiązanie umowy o pracę (z powodu mobbingu) podpisał mu sam prezes Desmoutier. Dziś Desmoutier nie pracuje już w Polsce (w Lafarge zajmuje stanowisko dyrektora strategii i Ameryki Łacińskiej). Tarkowski został sekretarzem Polskiego Stowarzyszenia Menedżerów Logistyki.
Jak firma tłumaczy się z zarzutów? Dostaliśmy oświadczenie: "Spółka w duchu troski o zasady, którym hołduje, rozpoczęła wewnętrzne postępowanie wyjaśniające. Skrupulatne i rzeczowe wyjaśnienie wszelkich okoliczności sprawy jest procesem złożonym i długotrwałym ze względu na fakt, iż znaczna część osób pracujących w Spółce w latach 2001-2005, które mogą dostarczyć potrzebnych informacji i wyjaśnień, kontynuuje obecnie karierę poza Spółką".
Termin pierwszej rozprawy wyznaczono na 14 listopada.