Według policji uczeń złapał wuefistkę za dres, próbował ją podnieść i rzucić o ziemię. Gdy mu się to nie udało, odepchnął z całych sił. Kobietę przed upadkiem uratował filar, o który uderzyła. Z jej ręki popłynęła krew.
Wszystko to wydarzyło się w ubiegły czwartek, dzień przed ogłoszeniem przez ministra oświaty Romana Giertycha programu "Zero tolerancji dla przemocy w szkołach". A zaczęło od bezmyślnej zabawy na przerwie. Kilkunastu uczniów popychało się wzajemnie. Dopingowała ich głośna grupa "kibiców". W pewnej chwili jeden z gimnazjalistów upadł. Dwie sprzątaczki, widząc, co się dzieje, pobiegły po pomoc do gabinetu dyrektorki. Na kolejne przepychanki dwóch chłopców zareagowała nauczycielka wuefu. Mimo jej apeli uczniowie nie przerywali zabawy. Wtedy pedagog złapała starszego z "walczących" za kaptur od bluzy, odciągnęła na bok i zażądała, by zgłosił się do dyrektora. Gimnazjalista odepchnął nauczycielkę, przy okazji obrzucając ją obraźliwymi słowami.
Dyrektorka Jolanta Garncarek bez wahania zadzwoniła po policję. Policjanci zabrali 15-latka do komisariatu, potem - na noc- do policyjnej izby dziecka. Chłopak w piątek wrócił do domu. Wczoraj, po raz pierwszy po incydencie, przyszedł do szkoły. Rozmawiali z nim wychowawca, szkolny pedagog i dyrektorka. Policja postawiła mu zarzut naruszenia nietykalności cielesnej nauczycielki. O karze zdecyduje wkrótce sąd dla nieletnich.
- To nie apel ministra Giertycha o brak tolerancji dla przemocy w szkołach sprawił, że wezwałam policję. Robiłam to już wcześniej bez ministerialnych wytycznych. To współpraca z policją sprawiła, że siedmiu moich uczniów ma kuratora sądowego. Ale teraz po raz pierwszy w naszej szkole uczeń podniósł rękę na nauczyciela. Miałam to ukrywać? - pyta dyrektorka Garncarek.
- W każdym przypadku, gdy uczeń używa siły przeciw nauczycielowi, musi się spodziewać tego typu reakcji ze strony szkoły i policji - podkreśla nadkomisarz Joanna Lazar, rzeczniczka częstochowskiej policji.
Nastolatek już wcześniej sprawiał kłopoty wychowawcze.
- W ubiegłym roku szkoła go przestała interesować. Nie uczył się, wagarował. W efekcie nie dostał promocji do trzeciej klasy - mówi dyrektorka "piątki". Chłopak został przeniesiony do innego gimnazjum. Jednak na prośbę jego mamy w połowie września wrócił na ul. Worcella. - I znów zaczął opuszczać zajęcia - mówi dyrektorka. Przyznaje, że dotychczas nie był agresywny - ani w stosunku do uczniów, ani tym bardziej nauczycieli. Jednak, jak ustaliliśmy, 15-latek może mieć na sumieniu poważniejsze sprawy. Policjanci nie wykluczają, że mógł podporządkować sobie młodszych kolegów, którzy na jego polecenie wymuszali od uczniów pieniądze.
- My też zauważyliśmy, że stał się dla innych swoistym autorytetem - przyznaje dyrektorka. - Imponował arogancją w stosunku do nauczycieli. Nawet w tej ostatniej sprawie jest grupa uczniów i uczennic, którzy bronili go wbrew oczywistym faktom - dodaje Garncarek.
W poniedziałek dyrekcja gimnazjum o incydencie powiadomiła kuratorium oświaty. - Nie chcemy go przenosić karnie do innej szkoły. Powołałam komisję, która zbada okoliczności sprawy. Potem rada pedagogiczna zdecyduje, co dalej - informuje Garncarek.
Od stycznie do końca października 2006 r. częstochowska policja otrzymała zgłoszenia o 116 przestępstwach na terenie placówek oświatowych w Częstochowie i powiecie częstochowskim. Najwięcej, bo 40, dotyczyło kradzieży mienia, 10 - kradzieży z włamaniem, w 11 przypadkach zgłaszano kradzież dokumentów. Tylko dwa zgłoszenia dotyczyły udziału uczniów w bójce i pobiciu, a trzy - naruszenia nietykalności cielesnej.