- Firmy tytoniowe pod koniec roku, przed podwyżką akcyzy, pracują pełną parą, aby tylko zapełnić magazyny - opowiada Renata Rochnowska, posłanka Samoobrony. - Po podwyżce sprzedają zaś papierosy ze starą, niższą akcyzą. Zapasy magazynowe są tak ogromne, że tańsze papierosy klienci mogą kupować jeszcze w... czerwcu.
Posłowie SLD i Samoobrony chcą temu zapobiec, nakładając na producentów, którzy za dużo magazynują, specjalną opłatę wyrównawczą. - Mniejsze zapasy spowodują podwyżkę cen papierosów i może dzięki temu ludzie zrezygnują z palenia. Mamy za dużo palaczy, już nie mogę na to patrzeć - twierdzi Rochnowska. - Papieros to dobro luksusowe, można za paczkę kupić kilka tabliczek czekolady.
Pomysł ograniczeń politykom podsunęło lobby tytoniowe.
- Możliwość tworzenia zapasów powoduje, że na rynku jest piekielne duże zamieszanie. Prowadzi to do wojen cenowych i stwarza nierówne warunki dla uczestników rynku - tłumaczy Jerzy Skiba, dyrektor Krajowego Stowarzyszenia Przemysłu Tytoniowego.
- Moja firma musi pracować od września, produkując na zapas, 24 godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu - opowiada Mariola Krzyżaniak z Imperial Tobacco Polska. - Żaden z producentów papierosów nie chce z tego zrezygnować, bo boi się, że straci przewagę nad konkurencją. To sprawia, że mamy zablokowane pieniądze na rozwój, bo wszystko idzie na tworzenie magazynów.
Jak opowiada "Gazecie" inny menedżer jednej z firm tytoniowych, dochodzi do takich paradoksów, że niektóre firmy wynajmują magazyny za granicą, bo na wyprodukowane w Polsce góry papierosów brakuje już miejsca.
W sprawie opodatkowania nadmiernych zapasów koncerny dogadały się dodatkowo z resortem finansów. - Osiągnęliśmy porozumienie i przepisy o opodatkowaniu zapasów znajdą się w projekcie nowelizacji ustawy o akcyzie - powiedział "Gazecie" wiceminister finansów Jarosław Neneman.
Przemysł tytoniowy i politycy obliczają, że wejście w życie ustawy dałoby do budżetu dodatkowo 400 mln zł rocznie. Dla porównania cała akcyza za papierosy sięgnie w tym roku ok. 10 mld zł, czyli 5 proc. wszystkich dochodów budżetowych.
- Mamy alternatywę dla palaczy. Zamiast paczek mogą kupować tytoń i samemu skręcać papierosy - twierdzi Krzyżaniak. - W ten sposób można zaoszczędzić 1,2 zł na paczce.
Krzyżaniak liczy to tak: paczka tanich papierosów kosztuje dziś 4,80 zł. - A 200 g tytoniu, z którego mamy 200 papierosów - 31 zł, doliczając tubki. Paczka własnoręcznie skręcanych papierosów kosztuje więc 3,6 zł - uśmiecha się Krzyżaniak.
Opodatkowanie zapasów ma obowiązywać już w 2007 r. Rząd powinien przyjąć projekt w ciągu kilku tygodni.
Jednak nie tylko z tego powodu palacze dostaną wkrótce bardzo mocno po kieszeni. W astronomicznym tempie rośnie akcyza na papierosy. Jej podwyżkę uzgodniliśmy, wstępując do Unii Europejskiej. Za dwa miesiące akcyza wzrośnie o 13 proc., a co za tym idzie, paczka papierosów w kiosku będzie kosztować nawet o 10 proc. więcej niż dzisiaj. To jednak dopiero początek.
Do końca 2008 r. akcyza musi osiągnąć poziom 64 euro za 1 tys. sztuk papierosów, czyli aż o 40 proc. więcej, niż wynosi dzisiaj. Najtańsze papierosy będą wtedy kosztować 7-8 zł (udział akcyzy w paczce wyniesie ok. 6 zł). Te ze średniej półki - aż 10 zł.
Koncerny tytoniowe boją się wzrostu akcyzy, ale z innego powodu. Na imię mu przemyt. Według oficjalnych danych w ubiegłym roku Polacy kupili 73,7 mld sztuk papierosów, w 2004 r. - 71,4 mld. Do tego jednak dochodzi ok. 10 mld sztuk sprowadzanych do kraju nielegalnie. W niektórych regionach kraju, np. na ścianie wschodniej, osiem na dziesięć papierosów jest sprzedawanych bez polskiej akcyzy. Powód jest prosty - w Rosji paczka papierosów jest trzykrotnie tańsza, na Ukrainie pięciokrotnie.
Że niebezpieczeństwo wzrostu przemytu po wprowadzeniu wysokiej akcyzy istnieje i jest poważne, przekonany jest Jarosław Koziński, partner w Ernst & Young.
- Chcemy, aby cena papierosów w Polsce była taka jak na Zachodzie. Dzięki temu nie będzie przemytu z Polski do np. Niemiec. Oczywiście przemyt będzie ze Wschodu do naszego kraju. Z tym trzeba się liczyć - wyjaśnia jednak Rochnowska.
Co wtedy? - Boimy się, że legalny rynek sprzedaży ulegnie zmniejszeniu, część producentów może być zmuszona do zaprzestania działalności. Firmy zaczną też zwalniać ludzi - twierdzi Skiba.
Żadnych konkretnych danych liczbowych Skiba jednak nie ujawnia. - Jest na to za wcześnie, to byłoby wróżenie z fusów.
Co będzie dalej? - Polska ciągle może wystąpić do UE o wydłużenie okresu przejściowego i w ten sposób zapobiec konieczności wysokich podwyżek - radzi Jarosław Koziński.
Lobby tytoniowe zresztą na to naciska. Niewiele jednak wskazuje na to, że się mu to uda.
- Na razie mogę powiedzieć tylko tyle, że rząd wysłuchuje naszych postulatów - opowiada Skiba. Czy coś z tym zrobi? - Nie wiadomo. Jak twierdzi, na razie są pilniejsze rzeczy do zrobienia - opowiada Skiba.