W przyszłym roku Ukraina będzie płacić 130 dol. za 1000 m sześc. gazu z importu - ogłosił we wtorek premier Ukrainy Wiktor Janukowycz w czasie wizyty w Kijowie szefa rządu Rosji Michaiła Fradkowa. Potwierdziła to RosUkrEnergo, szwajcarska spółka Gazpromu, która jest wyłączonym importerem gazu na Ukrainę.
Czy nowy premier Ukrainy, znany w przeszłości z prorosyjskiego nastawienia, faktycznie odniósł wielki sukces, zapewniając dla kraju na 2007 r. surowiec w cenie, która jest co prawda o dwie piąte wyższa niż w tym roku, ale jednocześnie może być uznana za preferencyjną? Ukraina będzie płacić za gaz z importu nie tylko mniej niż Europa Zachodnia, ale także taniej niż sąsiednia i biedniejsza Mołdawia.
Sęk w tym, że nie wiadomo dokładnie, co jest w kontrakcie. - Nie znamy wszystkich warunków tej ceny - przyznał Oleksandr Czałyj, zastępca sekretariatu prezydenta Wiktora Juszczenki, tłumacząc, dlaczego Juszczenko nie skomentuje umowy. Sojusznik Juszczenki minister obrony narodowej Anatolij Hrycenko zwrócił uwagę, że chociaż za gaz z importu Ukraina zapłaci drożej, to nie mówi się o wzroście opłat za tranzyt rosyjskiego surowca. Tymczasem w tym celu na potrzeby własne ukraińskich gazociągów trzeba kupować kilka miliardów metrów sześciennych surowca rocznie.
Sam rząd dolewa oliwy do ognia wątpliwości. Janukowycz stwierdził, że faktycznie cena gazu dla ukraińskich przedsiębiorstw wyniesie 160, a nie 130 dol. za 1000 m sześc. Do ceny surowca z importu trzeba bowiem doliczyć koszty przesyłu na Ukrainie i podatki. Janukowycz uprzedził, że taki skok cen - o ponad 50 proc. w ciągu roku - będzie trudnym wyzwaniem dla przedsiębiorstw, i zobowiązał gubernatorów do podjęcia działań, które zapobiegną wzrostowi inflacji.
Rząd Janukowycza twierdzi też, że w zamian za subsydiowany gaz nie poszedł na żadne ustępstwa polityczne, np. rezygnując definitywnie z akcesji Ukrainy do NATO - czego obawia się opozycja. Jednocześnie ekipa Janukowycza przeszła do kontrataku. Wicepremier Mykoła Azarow zarzucił pomarańczowym, że ich "bezmyślna polityka" już w tym roku doprowadziła do podwyżek cen surowca od Gazpromu.
Julia Tymoszenko, była premier po pomarańczowej rewolucji, ripostowała żądaniem powołania komisji śledczej w parlamencie, która wyjaśniłaby, jaką rolę odgrywali ministrowie z rządu Janukowycza, powierzając realizację lukratywnych gazowych umów szwajcarskiemu pośrednikowi Gazpromu.
Czy prawdziwą zapłatą za tani gaz może być oddanie w ręce Gazpromu kontroli nad ukraińskimi gazociągami?
Wicepremier Azarow twierdzi, że teraz nie rozmawiano z Gazpromem o podzieleniu się gazociągami, ale nie wyklucza tego w przyszłości. Janukowycz powiedział agencji Interfax, że takie rozmowy już trwają z Rosją. Pomysł utworzenia konsorcjum do zarządu gazociągami poparł też Juszczenko. Ale prezydent Ukrainy mówi, że w konsorcjum powinno uczestniczyć także UE.