Rośnie nam gospodarka i apetyt na słodycze

Wzrost pensji i spadek bezrobocia powodują, że konsumenci coraz więcej wydają na słodycze. W efekcie portfele firm cukierniczych pęcznieją od zysków

W czwartek wynikami finansowymi pochwalił się giełdowy ZPC Mieszko, producent pralin i cukierków z flagową marką Zozole.

W III kw. mimo szalejących upałów zniechęcających do jedzenia słodyczy spółka zwiększyła sprzedaż o 13 proc. - do 48 mln zł - i zarobiła netto 1 mln zł. W sumie od początku roku pod względem przychodów bije historyczny wynik, osiągając 135 mln zł.

Od sierpnia 2005 do lipca 2006 rynek słodyczy urósł o 5,4 proc., co również jest bardzo dobrym wynikiem. Jednak zauważalną poprawę koniunktury w całej branży widać dopiero w tym roku, bo w 2005 panowała stagnacja. Czy dla słodyczy przyszły lepsze czasy?

- Im więcej ludzie mają pieniędzy, tym chętniej wydają na przyjemności - tak skomentował prezes Mieszka Marek Moczulski poprawę koniunktury w branży cukierniczej. PKB rośnie w tempie ponad 5 proc., spada bezrobocie, a podwyżki pensji nabierają takiego tempa, że trzeba się liczyć z podwyżkami stóp.

Zdaniem prezesa Moczulskiego w najbliższych latach krajowy rynek słodyczy ma szanse rosnąć w tempie 5-6 proc. rocznie, pod warunkiem utrzymania dobrego tempa wzrostu gospodarczego.

Raciborski Mieszko posiada ok. 5 proc. udział w rynku. Pozostali liczący się gracze to przede wszystkim Cadbury-Wedel, a także notowane na warszawskiej giełdzie bydgoska Jutrzenka i krakowski Wawel. Dwie ostatnie firmy dopiero opublikują swoje wyniki na początku listopada, ale już po osiągnięciach pierwszego półrocza widać, że także korzystają z poprawy koniunktury całej branży.