Antologia płyt Tadeusza Nalepy

Przed rokiem ukazały się wznowienia wszystkich płyt grupy Breakout. Teraz na rynek trafiły płyty Tadeusza Nalepy z lat 80. i późniejsze.

Tak naprawdę Breakout nigdy nie przestał istnieć. Ten zespół od początku tworzył przecież Nalepa. Ostatni album pod szyldem Breakout wydał w 1980 r. i zniknął na kilka lat ze sceny. Powrócił w połowie dekady, z koncertową kasetą (w tym boksie po raz pierwszy na CD, jako "Poznań - Giełda - Live") i albumem "Live 1986". W tym samym roku i podobnym składzie (doszedł saksofonista Tomasz Szukalski) nagrał studyjny "Sen szaleńca". To najlepsza płyta w solowym dorobku Nalepy - równać się z nią może tylko podwójny (pewnie dlatego nierówny) "To mój blues". Potem była wspólna płyta z grupą Dżem "Numero Uno" - solidna, ale nie zachwycająca.

Kolejne albumy są, niestety, jeszcze słabsze. Nalepie szwankowało zdrowie, nie pomagały częste zmiany składu (jedyne stałe elementy zespołu to syn Nalepy, gitarzysta Piotr, i żona, wokalistka Grażyna Dramowicz). Na wczesnych płytach Nalepa porywał, na późniejszych zaczął przynudzać. To, że w 1993 r. powrócił na chwilę do nazwy Breakout, nie pomogło albumowi "Jesteś w piekle".

- Zawsze znajdzie się utwór, którego człowiek po latach się wstydzi. Ale moja muzyka to była szczera sprawa - mówi Nalepa.

Tych 13 krążków (dodatki do oficjalnej dyskografii to m.in. nagrodzona na 16. FPFF w Gdyni muzyka do filmu "Śmierć dziecioroba") to ważny element twórczości muzyka nazywanego "ojcem polskiego bluesa". Większości od lat nie było na rynku. Teraz ich zremasteryzowane wersje powinny zainteresować fanów.

Szkoda tylko, że tekst dołożonej do boksu książeczki pełen jest literówek (także w nazwiskach muzyków). Wydanie antologii dzieł muzyka ma przecież być dowodem szacunku.

Tadeusz Nalepa, 1982-2002, wyd. Metal Mind Productions