Partia Nasza Ukraina wychodzi z rządu premiera Wiktora Janukowycza - pisze Askold Jeromin

Ministrowie rekomendowani do rządu przez blok Nasza Ukraina, którego prezydent Wiktor Juszczenko jest honorowym przewodniczącym, podali się wreszcie wczoraj do dymisji. Wreszcie, bo Nasza Ukraina ogłosiła przejście do opozycji jeszcze na początku października, a mimo to jej ministrowie nadal byli w rządzie. Na stanowiskach pozostaną natomiast tzw. ministrowie prezydenccy - obrony i spraw zagranicznych.

Dlaczego Nasza Ukraina przeszła do opozycji? Bo ostatecznie zrozumiała, że premier Wiktor Janukowycz i jego prorosyjska Partia Regionów nie zamierzają dotrzymywać umów zawartych w podpisanym w sierpniu Uniwersale Jedności Narodowej. Nasza Ukraina uznała, że nie ma sensu pozostawać w rządzie, na który nie ma się realnego wpływu. Poza tym za kilka tygodni Ukraińcy dostaną rachunki ze znacznie wyższymi opłatami za usługi komunalne, prąd i gaz. Pozostanie w rządzie byłoby związane z odpowiedzialnością za tę niepopularną podwyżkę.

Wielu polityków Partii Regionów nie wierzyło, że Nasza Ukraina odejdzie z rządu. Liczyli, że nie pozwoli na to prezydent. Ale wszystko wskazuje na to, że drogi Juszczenki i Naszej Ukrainy rozchodzą się. Prezydent nie wierzy już w skuteczność ekipy wyniesionej do władzy podczas pomarańczowej rewolucji. Chce być prezydentem całej Ukrainy, a nie jednej partii czy jednego środowiska. Dlatego stawia na nowych ludzi.

Szefem jego sekretariatu został niedawno Wiktor Bałoha, były minister ds. sytuacji nadzwyczajnych. Jego zastępcami są b. wiceszef MSZ Ołeksandr Czałyj, jeden z najlepszych ekspertów na Ukrainie od UE i NATO, oraz b. minister gospodarki Arsenij Jaceniuk.

Na czele prezydenckiej Rady Bezpieczeństwa stanął Witalij Hajduk, który jeszcze przed pomarańczową rewolucją został zwolniony z rządu za protest przeciwko temu, by rurociąg Odessa - Brody transportował ropę rosyjską, a nie kaspijską.

Nowi ludzi mają zrobić wszystko, by prezydent mógł w pełni wykorzystać swe kompetencje mimo ich ograniczenia po zmianach w konstytucji, które weszły w życie pół roku temu.

Hajduk, Czałyj i Jaceniuk są kojarzeni z Przemysłowym Związkiem Donbasu. To międzynarodowa megakorporacja, która ma co prawda donieckie korzenie, ale nie jest tym samym, czym klan doniecki najbogatszego Ukraińca Rinata Achmetowa popierającego Partię Regionów i premiera Janukowycza. Juszczenko wyraźnie szykuje się do ciężkiej walki o władzę z Janukowyczem. Dlatego postanowił oprzeć się na konkurencyjnej wobec niego, ale równie wpływowej grupie.

Po wyjściu Naszej Ukrainy z koalicji teoretycznie szeregi opozycji zostały wzmocnione. Wraz z Blokiem Julii Tymoszenko opozycja ma w Radzie Najwyższej 200 głosów na 450. Ale nie oznacza to zwiększenia jej skuteczności. Nasza Ukraina chce stworzyć opozycyjny front Europejska Ukraina oraz gabinet cieni, ale nie zaprosiła do niego Julii Tymoszenko. Ta z kolei tworzy swój gabinet cieni bez Naszej Ukrainy. Obie strony nie przestają mówić o "rozbieżnościach ideologicznych", więc ciężko uwierzyć we współpracę. W takich warunkach "pomarańczowi" nie będą patrzeć na ręce rządowi Janukowycza, ale przede wszystkim walczyć między sobą o elektorat, który się w znacznym stopniu pokrywa.

*Askold Jeromin jest wicenaczelnym lwowskiego dziennika "Wysokij Zamok"