Nowojorskie "Dziady"

W warszawskim CSW trwa retrospektywa twórczości filmowej Jonasa Mekasa z lat 1966-2005. To największy do tej pory pokaz jego twórczości w Polsce

Jonas Mekas "Świętowanie małego i osobistego w epoce wielkości"

fotografia, instalacje projekcje filmowe

CSW w Warszawie, CSW w Wilnie

kuratorzy: Liutauras Psibilskis, Lolita Jablonskiene, 14 X - 26 XI

Jonas Mekas to drugi po Warholu ważny artysta o wschodnioeuropejskich korzeniach w undergroundowym środowisku Nowego Jorku lat 60. Obaj są patronami współczesnej sztuki wideo.

Warhol był potomkiem emigrantów. Mekas jest emigrantem. Urodził się w 1922 r., przeżył wojnę najpierw na Litwie, a potem w niemieckim obozie pracy, z którego uciekł. Potem prowadził trudne życie uchodźcy. To go ukształtowało. Jest uosobieniem wschodnioeuropejskiej nostalgii, jego sztuka ogniskuje się wokół przeszłości, pamięci i czasu.

Warhol ma dzisiaj więcej sławy, ale to Mekas był w awangardzie. W 1949 r. zaraz przyjeździe do Stanów kupił kamerę Bolex, Warhol dopiero w 1963 r.

To właśnie obecność Mekasa w Soho jako propagatora filmu awangardowego obudziła zainteresowanie Warhola tym medium. Zaczął robić filmy po jednym z pokazów w prowadzonej przez Mekasa Film Makers Cooperative. Na pokaz wczesnego filmu Warhola "Sleep" (1963 r.) specjalnie zaproszono Mekasa, by się wypowiedział. Zachwycił się, w następnym roku był już na planie "Empire" jako operator. Był wtedy jedynym w środowisku nowego amerykańskiego kina, który docenił wartość filmów Warhola.

Własne filmy zaczął montować w początku lat 60. W 1967 r. wpadł na pomysł, który go stworzył jako artystę - pomysł filmowego dziennika. Powstał "Dzienniki, zapiski & szkice, czyli Walden". "Walden" w tytule to odwołanie do książki XIX-wiecznego pisarza H.D. Thoreau, modnego w latach 60., który jest tu patronem duchowego powrotu do natury i naiwnej wiary, że świat jest dobry i piękny.

"Dzienniki" to filmowy strumień świadomości, kino afabularne ciągnące się godzinami. Pozoruje się tu amatorszczyznę, np: obraz, cięcie, a potem napis, który mówi, co będzie dalej. Te drgania, prześwietlenia, niedoświetlenia, przyśpieszenia klatek to świadomy prymitywizm i jednocześnie odwołanie do początków kina. Jeden z wczesnych filmów Mekasa dedykowany jest braciom Lumiere. A od Warhola pochodzi specyficzny bezwład - operator wydaje się bez życia, filmuje to, co jakby przypadkiem weszło w kadr. Z tym, że jeśli kamera Warhola kierowała się na świat zewnętrzny, Mekas kieruje ją na siebie.

Tak jest w przepięknych utworach "Wspomnienia z podróży na Litwę" lub "Kiedy szedłem przed siebie, widziałem krótkie mgnienia piękna". Migają obrazy - przyjaciele, kot, śniadania, obiady, kolacje, dzieci, matka, ulica, drzewo. Nagle jako ścieżka dźwiękowa włącza się tykanie zegara. I to jest właśnie Mekas - niesamowity klimat, który nie wiadomo dlaczego ściska za gardło. Z tej samej filmowej drogi pochodzi "Dym" Wayne'a Wanga. Ta sama obsesja mijającego czasu - właściciel kiosku codziennie rano wychodzi na ulicę pstrykać zdjęcia. Potem okaże się, jak były ważne.

Mekas ma podobno około ok. tysiąca godzin materiału filmowego. Ze starych taśm montuje nowe filmy. W 1996 r. na filmie "Happy Birthday to John" koncert Lennona i Yoko Ono z 1972 r. miesza się z ujęciami Nowego Jorku tuż po jego zabójstwie. W 1990 r. powstają "Sceny z życia Andy Warhola", który zmarł w 1987 r. Na filmie sprzed kilku lat Elvis Presley tańczy do podłożonej przez Mekasa muzyki Mozarta.

W 1997 r. Mekas nakręcił "Sceny z ostatnich trzech dni Allena na ziemi jako ducha". To obrzęd opłakiwania zmarłego Allena Ginsberga. Poeta leży na marach, wokół zgromadzili się śpiewający buddyjscy mnisi i przyjaciele. Tak Mekas odprawia swoje filmowe "Dziady".