Malazonia przyznał, że Gazprom zasygnalizował potrzebę negocjacji cenowych jeszcze przed wybuchem skandalu szpiegowskiego (spowodowanego kilkudniowym aresztowaniem rosyjskich agentów), który wywołał największy od lat kryzys dyplomatyczny między Moskwą i Tbilisi. Informacji o podwyżce nie chciał wczoraj komentować ani Gazprom, ani gruzińskie władze. W opinii części obserwatorów podwyżka byłaby elementem gospodarczego odwetu Kremla za prozachodni kurs Gruzji.
Tbilisi podkreśla, że Moskwa musi miarkować swoje restrykcje ekonomiczne, w przeciwnym razie Gruzja wykorzysta prawo do zablokowania przystąpienia Rosji do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Obecnie akcesji przeciwne są tylko USA, ale Rosjanie mają nadzieję na wynegocjowanie ich zgody jeszcze w tym roku. Zdaniem Gruzinów to m.in. obawa o rokowania w sprawie WTO sprawiła, że Moskwa nie spełniła pogróżek i dotychczas nie zablokowała przepływów finansowych do Gruzji.
Natomiast w ramach antygruzińskich restrykcji Rosjanie zapowiedzieli gwałtowne zmniejszenie legalnej imigracji z Gruzji. Prezydent Władimir Putin wezwał też wczoraj do oczyszczenia targowisk i hurtowni z cudzoziemców łamiących prawo.