To zaskakująca decyzja w świetle tego, co ujawnił w "Gazecie" Jarosław Kaczyński, poszkodowany w sprawie. Z akt, które czytał, wynika, że UOP za czasów rządu Suchockiej prowadził podsłuchy, stosował szantaż i wprowadzał agenturę do prawicowych partii.
Jakkolwiek potoczy się ta sprawa, wszystkie jej aspekty powinny zostać ujawnione opinii publicznej. Ale nie ma złudzeń - nie uczyni tego ani UOP, który jest stroną w sprawie, ani minister Hanna Suchocka, której to śledztwo osobiście dotyczy, ani prokuratura, posądzana przez poszkodowanych o uleganie naciskom z Ministerstwa Sprawiedliwości. Oni wszyscy i każde z osobna - w tej przynajmniej sprawie - są dla opinii publicznej niewiarygodni.
Dlatego "Gazeta" od początku apelowała o powołanie niezależnej komisji parlamentarnej oraz o wydanie "białej księgi" tej sprawy. Leży to w interesie nas wszystkich - obywateli, ale i polityków. Wszystkich polityków. Gdy bowiem służby specjalne wkraczają do gry, państwo obywatelskie zmienia się w policyjne. Funkcjonariusze służb specjalnych nie chcą już słuchać żadnych mocodawców. Sami stają się sobie sterem, żeglarzem i okrętem.