Biała księga inwigilacji

25.11.1999. Suchocka pisze do Pałubickiego. Minister sprawiedliwości Hanna Suchocka, zgodnie z zapowiedzią sprzed tygodnia, podjęła kroki w celu upublicznienia akt śledztwa dotyczącego inwigilacji prawicy - powiedziała nam wczoraj rzecznik prasowy ministerstwa Barbara Mąkosa-Stępkowska

Suchocka wystąpiła do koordynatora ds. służb specjalnych Janusza Pałubickiego z wnioskiem o odtajnienie informacji, które znajdują się w tych aktach, a pochodzą z UOP. Poinformowała też marszałka Sejmu Macieja Płażyńskiego o możliwości przejęcia przez niego akt z warszawskiej prokuratury okręgowej.

Zgodnie z ustawą o ochronie informacji niejawnych o ujawnieniu tajemnicy może zdecydować tylko jej "właściciel" - w tym wypadku UOP. Z nieodtajnioną tajemnicą może się zapoznać tylko ktoś, kto posiada tzw. certyfikat bezpieczeństwa. Jednak takiego certyfikatu nie muszą mieć osoby piastujące najwyższe urzędy, m.in. posłowie, prezydent, premier i marszałkowie Sejmu i Senatu. Dlatego marszałek Płażyński może, za zgodą ministra sprawiedliwości, przejąć z prokuratury akta dotyczące inwigilacji, zawierające tajemnicę państwową. Potem, w porozumieniu z UOP, będzie mógł zdecydować, które fragmenty akt podać do wiadomości publicznej.

Śledztwo w sprawie inwigilacji partii politycznych przez UOP w latach 1991-96 prokuratura umorzyła w sierpniu. Występujący w sprawie jako pokrzywdzeni, m.in. Jarosław Kaczyński, Jan Olszewski i Antoni Macierewicz, oskarżyli prokuraturę i samą Suchocką o polityczne motywy umorzenia i zażądali powołania w tej sprawie sejmowej komisji śledczej. Suchocka powiedziała w zeszłym tygodniu, że zdecydowała o upublicznieniu akt, ponieważ pokrzywdzeni liderzy prawicy nie wnieśli zażalenia na umorzenie śledztwa. Kilka miesięcy wcześniej "Gazeta" wystąpiła o opublikowanie materiałów ze śledztwa w formie "białej księgi", jak to miało miejsce w tzw. sprawie Oleksego.