Rosja represjonuje obrońców Czeczenów

Sąd w Niżnym Nowgorodzie nakazał wczoraj likwidację Towarzystwa Przyjaźni Rosyjsko-Czeczeńskiej. - Szefuje mu ekstremista polityczny - mówił prokurator o Stasiu Dmitrijewskim, który publikował apele pokojowe Czeczenów.

Sąd w Niżnym Nowgorodzie nakazał wczoraj likwidację Towarzystwa Przyjaźni Rosyjsko-Czeczeńskiej. - Szefuje mu ekstremista polityczny - mówił prokurator o Stasiu Dmitrijewskim, który publikował apele pokojowe Czeczenów.

Założyciel Towarzystwa już w lutym tego roku został skazany na dwa lata łagru w zawieszeniu za "szerzenie nienawiści narodowej, rasowej i religijnej". Winą Stasa Dmitrijewskiego było przedrukowanie w piśmie "Prawozaszczita" apeli nieżyjącego już przywódcy czeczeńskiego podziemia Asłana Maschadowa oraz Ahmeda Zakajewa, który do dziś reprezentuje partyzanckie władze Czeczenii na wygnaniu w Londynie.

Maschadow w apelu do Parlamentu Europejskiego (z 2004 r.) opisywał przestępstwa armii rosyjskiej na Kaukazie i prosił o przysłanie do ogarniętego wojną regionu obserwatorów międzynarodowych. Natomiast Zakajew w odezwie do narodu rosyjskiego deklarował: "Podaję Wam rękę do pokoju".

Podczas tragedii w Biesłanie Dmitrijewski rozpowszechniał swój list otwarty do Władimira Putina, w którym wzywał prezydenta Rosji, aby zaprosił Asłana Maschadowa do poprowadzenia negocjacji z terrorystami przetrzymującymi zakładników.

Specnaz zamiast rokowań wybrał szturm na szkołę w Biesłanie, który - zdaniem wielu Rosjan - zwiększył liczbę ofiar zamachu. A Dmitrijewski wkrótce po tej tragedii padł ofiarą śledczych. Zakajew i Maschadow to zdaniem rosyjskich władz "terroryści", więc przedrukowanie ich słów równa się niemal współudziałowi w przestępstwie.

Choć po skazaniu Dmitrijewskiego los jego organizacji był przesądzony, to część jego współpracowników liczyła, że po śmierci Anny Politkowskiej prokuratura i posłuszny jej sąd choć na kilka tygodni odłożą represjonowanie obrońców Czeczenów.

Prokuratura zarzuciła Towarzystwu, że nie zmieniło szefa, choć ciąży na nim prawomocny wyrok. Sąd przychylił się też wczoraj do biurokratycznych zarzutów - błędnego adresu na drukach organizacji, drobnych błędów w sprawozdaniach finansowych i nieuprawnionego użycia przymiotnika "rosyjski" w nazwie.

- Będziemy się odwoływać. Obrona praw człowieka jest warta ciężkiej walki. Nie wolno nam zrezygnować - mówił wczoraj Dmitrijewski.

Zapewnia on, że nawet po likwidacji Towarzystwa będzie utrzymywać jego witrynę internetową (www.ria.hrnov.ru), która dzięki szerokiej sieci informatorów w Czeczenii jest jednym z najlepszych źródeł dokumentujących łamanie praw człowieka na Kaukazie. Współpracuje z nią m.in. Lidia Jusupowa, adwokatka Czeczenów, która była jedną z najczęściej wymienianych kandydatek do pokojowego Nobla.

- Dostawałam pogróżki, że na pewno nie zdążę odebrać nagrody, bo mnie wcześniej zabiją. Taka jest prawda o Czeczenii i Rosji - mówiła nam w czwartek Jusupowa.