Dla zoologów jest to historia o antykoncepcji, dla ekologów historia skutków ingerencji ludzkiej w równowagę środowiska naturalnego, dla Australijczyków z kolei przede wszystkim historia ich najukochańszej maskotki - misia koali. Naukowcy z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii pełni zwątpienia podejmują próby zmuszenia tych leniwych "przytulanek" zamieszkujących Wyspę Kangura do planowania rodziny.
Wyspa ta, jedna z największych u południowych wybrzeży Australii, cierpi z powodu populacji około 28 tys. koali, które raczą się młodymi, delikatnymi liśćmi eukaliptusa z lasów wyspy. Mimo że zwierzęta śpią przez większą część dnia, każde z nich zjada w ciągu doby prawie pół kilograma liści. Jeżeli tak dalej pójdzie, wkrótce koale ogołocą całą wyspę z zieleni.
Nie mają one na wyspie żadnych naturalnych wrogów, ponieważ trafiły tu dopiero w latach 20. ubiegłego wieku za sprawą ludzi, którzy przywieźli jedynie 18 koali, chcąc stworzyć w tym miejscu ich chronione siedlisko. Na całym kontynencie australijskim koale zostały prawie wytępione przez łowców zwierząt futerkowych, a także w wyniku wyrębu lasów.
Jednak 18 koali rozmnożyło się do 28 tys. sztuk. Za każdym razem jednak, gdy organy rządowe przedstawiały na forum możliwość odłowienia części populacji, głośne stawały się wściekłe protesty społeczeństwa. Zdziesiątkowanie najukochańszych maskotek przy użyciu przemocy jest w Australii nie do przyjęcia.
W związku z tym Cathy Herbert z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii prowadzi badania nad łagodną metodą zmniejszenia populacji - antykoncepcją hormonalną.
Dzięki implantom stale uwalniającym gonadotropinę samice koali powinny stać się bezpłodne na dwa lata. Według informacji podanych przez agencję informacyjną Associated Press, test, w którym samicom zostały wszczepione między łopatki implanty w formie pręcików, zawierające hormony, wypadł w 100 procentach pomyślnie. Nie ma w tym nic dziwnego, gdyż podobne metody wypróbowano i dopuszczono już do stosowania zarówno u ludzi (implanty z innymi mieszankami hormonów), jak i u zwierząt domowych, takich jak psy (implanty z gonadotropiną).
Ze względów praktycznych eksperymentu nie można jednak przeprowadzić na całej Wyspie Kangura, ponieważ zoologom trudno jest zbliżyć się do zwierząt.
- Wypłoszenie z drzewa jednego misia koala oraz schwytanie go na ziemi może trwać nawet godzinę - mówi Herbert. Często zwierzęta przebywają kilkadziesiąt metrów nad ziemią, na kołyszących się wierzchołkach drzew eukaliptusowych.
- Obecnie opracowujemy system, za pomocą którego moglibyśmy wstrzykiwać zwierzętom środki antykoncepcyjne w mięsień czworogłowy uda - mówi Cathy Herbert. Ona i jej koledzy prowadzą eksperymenty z użyciem różnych rodzajów strzał. W następnym roku będą już gotowi do przeprowadzenia prób w terenie.
Jeżeli eksperymenty się powiodą, metoda ta będzie jedyną opcją zachowania na trwałe zieleni na Wyspie Kangura bez użycia przemocy, możliwą do zrealizowania także pod względem ekonomicznym. Wcześniejsze programy przesiedlenia i sterylizacji żarłocznych i szybko rozmnażających się koali okazały się zbyt drogie i uciążliwe w praktyce.
(C) 2006 Der Spiegel