Nagroda dla Pawlikowskiej i Smoleńskiego

Beata Pawlikowska za "Blondynkę na Kubie. Na tropach prawdy i Ernesta Che Guevary"(National Geographic) oraz Paweł Smoleński za "Izrael już nie frunie" (wydawnictwo Czarne) zostali laureatami tegorocznej Nagrody im. Beaty Pawlak.

Smoleński napisał dobrą książkę, bo ma talent. Ale też dlatego, że pojechał do Izraela wolny od tego, co Polakom przeszkadza pisać o żydowskich sprawach: uprzedzeń i politycznej poprawności. Z dziesiątków szczerych, "kuchennych" rozmów stworzył portret własny Izraelczyków, którzy zbudowali wymarzone państwo, ale wciąż nie potrafią stać się jednym narodem. I dla których Palestyńczycy są wrogiem lub wyrzutem sumienia.

W książce Pawlikowskiej kapituła nagrody doceniła lekkość pióra autorki. I determinację, z jaką realizuje życiową pasję - podróżowanie. W nadziei, że ta choroba stanie się zaraźliwa. Pawlikowska jest Arkadym Fiedlerem naszych czasów. Czasów, kiedy podróżować już można.

Fundatorka nagrody, Beata Pawlak, publikowała w "Gazecie Wyborczej", "Polityce" i "Tygodniku Powszechnym". Najchętniej pisała o islamie. 12 października 2002 r. zginęła w zamachu terrorystycznym na wyspie Bali. W kraju zostawiła testament. Wszystkie oszczędności przeznaczyła na nagrodę dla autorów książek i artykułów przybliżających nam inne kultury.

Przyznają ją m.in. Adam Szostkiewicz, Wojciech Jagielski, Maria Kruczkowska i Joanna Załuska.

Tegoroczną nagrodę ufundował Społeczny Instytut Wydawniczy "Znak".