Śledztwo ma kilkanaście watków; głównych jest pięć. Wylicza je Zbigniew Jaskólski, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej: groźby karalne pod adresem Aleksandra Gudzowatego i jego rodziny od połowy lat 90.; poświadczenie nieprawdy w dokumentacji spółki PHZ Bartimpex przez funkcjonariuszy służb specjalnych (też w latach 90.); przyjęcie korzyści majątkowej, czyli łapówki w wysokości 10 tys. dolarów przez funkcjonariusza UOP; przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych w latach 1996-2002 r.; powoływanie się na wpływy w maju 2003 r. u premiera [Leszka Millera] i żądanie od 1 do 3 mln dolarów w zamian za zaniechanie zakłócania prowadzenia działalności gospodarczej Bartimpeksu.
Żadnych szczegółów prokuratura nie ujawnia. Nieoficjalnie wiemy, że Gudzowaty stawia tezę o spisku służb specjalnych, które chcą zniszczyć jego biznes - Bartimpex kontroluje kilka procent polsko-rosyjskiego handlu gazem - oraz dybią na życie jego i jego rodziny.
Na wcześniej składane zawiadomienia prokuratura nie reagowała. Np. w sierpniu 2005 r. odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie gróźb, zajęła się tym dopiero w styczniu 2006 r.
- Prokuratura nic nie zrobiła - mówił 13 września prokurator krajowy Janusz Kaczmarek i przekazał sprawę Prokuraturze Apelacyjnej. Było to po publikacjach "Wprost" i "Dziennika" dotyczących rzekomego nakłaniania Gudzowatego do zapłacenia synowi Leszka Millera astronomicznej łapówki. Korupcyjna propozycja - z maja 2003 r. - miała być wykorzystana do odsunięcia Millera ze stanowiska premiera, a Gudzowatemu otworzyć możliwość budowy gazociągu z Bernau w Niemczech do Szczecina.
Według Gudzowatego informacje o łapówce spreparowały tajne służby. Według "Dziennika" sprawę miał tuszować Marek Ungier, wtedy szef gabinetu prezydenta Kwaśniewskiego.
- Będą przesłuchane wszystkie osoby występujące w sprawie domniemanego odsunięcia w 2003 r. ówczesnego premiera Millera" - deklarował we wrześniu prok. Kaczmarek. Na razie, według naszych źródeł, planuje się przesłuchania funkcjonariuszy służb.
W materiałach śledztwa znajdują się też taśmy z rozmów Gudzowatego z Adamem Michnikiem, nagranych bez wiedzy naczelnego "Gazety Wyborczej" (według internetowego wydania "Życia Warszawy" nagrali je ochroniarze Gudzowatego). Pytany o to prok. Jaskólski mówi tylko: - Gromadzimy osobowe i bezosobowe środki dowodowe. Według naszych informacji taśmy te - jako dowód w sprawie - dołączył do akt Gudzowaty dopiero ok. półtora tygodnia temu.
Znacznie wcześniej (w lipcu) Michnik powołany został na świadka. Wniosek złożył reprezentujący Gudzowatego mec. Wojciech Tomczyk, który bronił też Lwa Rywina w słynnej sprawie propozycji korupcyjnej złożonej Michnikowi i Agorze.