- Lustracja, polityka, rozgrywki polityczne spychają z Rady Ministrów gospodarkę - twierdzi ekonomista prof. Witold Orłowski.
PiS ma problemy z przepchnięciem przez parlament najważniejszej ustawy - budżetu. Wczoraj odbyło się jego pierwsze czytanie. W projekcie uwzględniono zmiany podatkowe w PIT, VAT, akcyzę, podatku od spadków, opłaty skarbowe. - Jeśli niektóre ze nich nie przejdą, przychody nie będą się zgadzać z wydatkami, a cały budżet będzie nadawał się do kosza - mówi Zbigniew Chlebowski odpowiedzialny w PO za gospodarkę.
Stracą na tym również zwykli podatnicy. - Jeśli posłowie nie zdążą przyjąć i opublikować ustawy o PIT do końca listopada, możemy zapomnieć o odmrożeniu progów w przyszłym roku - mówi Jerzy Bartnik prezes Związku Rzemiosła Polskiego. W rezultacie nasze podatki wzrosną - nawet o kilkadziesiąt złotych rocznie.
PiS walczy o głosy poparcia dla budżetu, tymczasem w rządowych biurkach przybywa projektów, które powinny być dawno temu skierowane do Sejmu. Jarosław Kaczyński, obejmując w lipcu tekę premiera, obiecywał, że priorytetem jego rządu będzie ułatwienie życia przedsiębiorcom, których do prowadzenia biznesu zniechęcają liczne formalności przy zakładaniu firm i utarczki z urzędnikami.
- Na podstawie obecnego prawa po 1 stycznia 2007 nie będzie można w Polsce zarejestrować firmy - mówi Małgorzata Kałużyńska, dyrektor departamentu regulacji gospodarczej w Ministerstwie Gospodarki. Dlaczego? Obecna ustawa o swobodzie działalności gospodarczej (obowiązuje od 2004 r.) wprowadzi możliwość złożenia wniosku o wpis firmy do ewidencji działalności gospodarczej przez internet albo listem poleconym. Ponadto w jednym miejscu (słynne "jedno okienko") - gminie - przedsiębiorca dostanie NIP, REGON i zarejestruje się w ZUS. Gmina na zrobienie wpisu będzie mieć trzy dni. Gdzie tu problem?
- Gminy nie są na to przygotowane, nie ma systemu informatycznego, nie ma ludzi - tłumaczy Kałużyńska.
Resort doskonale o tym wie i od dziewięciu miesięcy szykuje tzw. dużą nowelizację ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Zawiera ona różna ułatwienia dla przedsiębiorców, a możliwość rejestracji firmy w jednym miejscu odsuwa w czasie. Do tej pory powstały cztery wersje nowelizacji, ale już sześć razy spadała ona z obrad rządu. W efekcie nowych przepisów nie ma i są małe szanse, że do końca roku się pojawią. - Zwłaszcza że w tegorocznym i przyszłorocznym budżecie rząd nie przewidział środków na wprowadzenie tej ustawy - opowiada Chlebowski.
Styczniowej katastrofie mogłaby zapobiec tzw. mała nowelizacja, która przesuwa o rok ułatwienie z "jednym okienkiem". Sęk w tym, że nią także nie zajmował się jeszcze rząd. A po Radzie Ministrów musiałby jeszcze przejść przez Sejm, Senat i uzyskać podpis prezydenta. I to do końca roku.
Jakie mogą być tego konsekwencje? - Jeśli gmina nie spełni swojego obowiązku i nie zarejestruje firmy, przedsiębiorca będzie mógł domagać się od niej odszkodowania - twierdzi Orłowski.
Na twórczej niemocy gabinetu Kaczyńskiego cierpieć mogą również renciści oraz osoby prowadzące sezonową działalność gospodarczą. Razem z projektem nowelizacji ustawy o swobodzie rząd planował wprowadzenie możliwości czasowego zawieszania prowadzenia firmy. Chodzi tutaj o to, aby 200 tys. przedsiębiorców sezonowych handlujących np. okularami przeciwsłonecznymi nie musiała płacić po sezonie podatków oraz składek ZUS.
Z trwogą na mijające daty w kalendarzu patrzy również 100 tys. przedsiębiorców dorabiających do renty. Z końcem tego roku tracą ważność przepisy, które zwalniają ich z obowiązku płacenia pełnej składki ZUS. Od 1 stycznia zamiast 170 zł będą płacić ponad 700 zł miesięcznie.
W takiej sytuacji jest pan Andrzej z Puław (renta 437 zł). - Po opłaceniu czynszu i prądu nie wystarcza mi nawet na jedzenie - opowiada. Dlatego dorabia ok. 300 zł, prowadząc magiel w piwnicy w bloku. - Koniec z firmą, nie będę dokładał do interesu - dodaje.
Elżbieta Rafalska, wiceminister pracy, przyznaje, że resort wie, że wprowadzenie trzy razy większej składki dla rencistów oznacza koniec ich firm. Przekonuje, że cały czas trwają prace nad zmianą prawa. Jej resort dwa dni temu przygotował projekt ustawy wprowadzający refundację składki. Nie wiadomo jednak, kiedy rząd go przyjmie i czy w ogóle to zrobi.
Droższe mieszkania, brak wcześniejszych emerytur i konflikt z Brukselą,
nie ma definicji tzw. budownictwa społecznego. Jeśli jej nie będzie, VAT na nowe mieszkania zwiększy się w 2008 r. z 7 do 22 proc. Ponadto stworzenie definicji mogłoby też uspokoić rynek nieruchomości. Dziś ceny mieszkań rosną z miesiąca na miesiąc, bo panuje wzmożony popyt. Ludzie kupują mieszkania, bo obawiają się wzrostu VAT-u za rok.
nie ma projektu ustawy o emeryturach pomostowych. Jeśli rząd nie zrobi go do końca 2007 r. nikt - poza górnikami (którzy mają własną ustawę o pomostówkach wywalczoną po demonstracjach i starciach z policją) - nie będzie mógł przechodzić na wcześniejszą emeryturę.
do tej pory nie wysłał do parlamentu projektu ustawy o akcyzie na prąd (powinien to zrobić najpóźniej do końca roku). Dziś akcyzę płacą elektrownie, tymczasem przepisy UE wymagają, aby odprowadzali ją dystrybutorzy prądu. Komisja Europejska może nas za to pozwać przed Europejski Trybunał Sprawiedliwości.