Cykl PiS-owskich imprez przed wyborami 2005 roku nazywał się "Wiosna Polaków". ZPiS jeździli po Polsce Jan Pietrzak, Stefan Friedman, Edyta Geppert, Radosław Pazura, Krzysztof Piasecki, Stanisław Soyka i Justyna Steczkowska. Jak będzie dziś pod Pałacem Kultury?
- Będą aktorzy, zespół Lombard, Dąbrowski zprzebojem "Do zakochania jeden krok". I zespoły ludowe z Podhala, z Kaszub - mówi Joachim Brudziński, sekretarz generalny PiS.
-Wystąpi Steczkowska, Pietrzak?
Brudziński: - Pietrzak się zgodził. Robimy wszystko, żeby był.
Jan Pietrzak, twórca kabaretu Pod Egidą: - Nic o tym nie wiem!
- Tak?! To może wiecie lepiej niż ja. Przez te wasze kontakty z WSI, po przeszkoleniach w różnych służbach... (śmiech). Wtedy się zaangażowałem. Oni wydawali mi się najbliżej "Solidarności", a ja zawsze byłem człowiekiem "S". Co powiedzieć teraz? Że praktyka odbiega od kampanii? Może i tak. "Żeby Polska była Polską" - i PiS, i LPR wykorzystywały tę pieśń w kampanii.
- Niech śpiewa, kto chce. Podchodzę do niej jak do narodowego dobra. Proszę mnie nie naciągać na deklaracje. Nie wiem nawet, na kogo głosować.
Grzegorz Stróżniak, lider i menedżer Lombardu: - Bo już w kampanii wyborczej poparliśmy PiS.
- Oczywiście. Nic się nie zmieniło.
Remigiusz Trawiński, menedżer Justyny Steczkowskiej: - Wieczorem ma koncert, później leci na Islandię.
-Mogę tylko powiedzieć, że poglądów nie zmieniła.
-Proszę zostawić numer, może zadzwoni.
(Nie zadzwoniła)
Stanisław Soyka, piosenkarz, kompozytor: - Nic. Bo jakoś przez ten rok nabrałem ambiwalentnego stosunku do polityki.
-To było jednorazowe wydarzenie. Śpiewając dla PiS, śpiewałem dla PO-PiS. Wciąż mam prawicowe poglądy. Tyle że teraz ta polityczna codzienność mnie męczy. Już wystarczy.
Krzysztof Piasecki, satyryk: - Nie!
- Chciałem poznać elektorat PiS.
- I poznałem, wiem już, jakie mają poczucie humoru... (śmiech). Do tego przemazałem się przez ich spoty wyborcze, choć nikt mnie o zgodę nie pytał. A chciałem być oddzielony od części politycznej, Radek Pazura wychodził i zapowiadał, że teraz wystąpię ja, satyryk, nie polityk. Mimo to zostałem podłączony do tej formacji. Niestety.
- Tak. Angażowałem się bardziej dla PO-PiS niż PiS, tak jak Cugowski. Poparzyłem się. I więcej z nimi nie wystąpię. Satyryk nie powinien.
PIOTR LORENC, mąż i menedżer Edyty Geppert: - Wiosną 2005 to było nadużycie, wmieszano w to Edytę. Dziś proszę Edyty w to nie mieszać. Ma właśnie premierę płyty, możemy porozmawiać o sztuce.