Przywódca białoruski, jak to ma w zwyczaju, starannie wybrał czas i okoliczności na krytykę Kremla. Gdy Moskwa jest skoncentrowana na konflikcie z Gruzją, zebrał tydzień temu w Mińsku ponad stu uwielbiających go dziennikarzy z prowincji rosyjskiej i oszołomił ich oświadczeniem, że jeśli Rosja - jak zapowiada - drastycznie podniesie Białorusi cenę na gaz, będzie to oznaczało "zerwanie wszelkich stosunków" między Mińskiem a Moskwą.
Oskarżył Kreml o dążenie do wchłonięcia Białorusi do Rosji, czego "nawet Stalin nie wymyślił".
- My na to nie pójdziemy - zapewnił. I ostrzegł: - Już uprzedzałem kierownictwo Rosji, że w takim wypadku będzie ostrzej niż w Czeczenii. Na to Zachód da pieniądze dla naszych i nie naszych. Tu są gotowi przyjechać walczyć z Gruzji, z Rosji, z obozów nad Wołgą, a także z Ukrainy, z Polski, krajów bałtyckich.
Moskwa prawie tydzień nie odpowiadała Łukaszence. Dopiero wczoraj Radio Swoboda przekazało wypowiedź Siergieja Baburina, wicemarszałka Dumy. Relacjonował spotkanie Putina z szefami frakcji parlamentarnych. Putin miał powiedzieć, że sytuacja między Moskwą a Mińskiem jest "krytyczna". Poprosił parlamentarzystów, by jak najszybciej przyjęli uchwałę umożliwiającą wprowadzanie "reżimu specjalnych sankcji w stosunku do państw nieprzyjaznych Rosji".
Zdaniem białoruskiego eksperta gospodarczego Jarosława Romańczuka Łukaszenko tak ostro atakuje Moskwę, bo znalazł się pod ścianą: - Rosjanie żądają, żeby Białoruś od 2007 r. płaciła im 200 dol. za 1000 m sześc. gazu zamiast dzisiejszych 48 dol. Zrezygnują, jeśli Łukaszenko za grosze sprzeda im gazociągi białoruskie. On nie może się zgodzić na podwyżkę, bo by zbankrutował, ani na oddanie rur, bo podporządkowałby Rosji gospodarkę. Przeczuwa też, że Moskwa postanowiła się go pozbyć. Dlatego będzie walczył zacięcie. Ale w końcu przegra.
Anatolij Labiedźka, przywódca opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej uważa, że Moskwie nie będzie łatwo skłonić Łukaszenkę do ustępstw: - Będzie grał na patriotycznych uczuciach Białorusinów, będzie też szukał nowych sojuszników - zapowiada.
Sojuszników szukają też Rosjanie. Siergiej Ławrow, rosyjski szef MSZ, który wczoraj był w Warszawie, niespodziewanie poruszył sprawę polskiej mniejszości prześladowanej na Białorusi. Jego zdaniem przypomina ona sytuację mniejszości rosyjskiej uciskanej zdaniem Moskwy na Łotwie. Rosyjscy dyplomaci nigdy tego nie robili.
Współpraca jap, poczo