- Przypuszczam, że przedstawiciele ponad 50 państw, którzy od ponad 6 lat pracowały nad tym projektem, nie będą skakali z radości - zauważył cierpko amerykański ambasador w Genewie Donald Mahley. Spodziewana decyzja USA o wycofaniu się z negocjacji nad mechanizmem kontroli przestrzegania Konwencji o Broni Biologicznej (BWC) z 1972 r. całkowicie rujnuje te prace. I to w momencie, gdy niemal wszystkie państwa pracujące nad tym tekstem uznały, że projekt jest wreszcie do przyjęcia. Wszystkie poza USA, Chinami, Pakistanem, Indiami, Iranem i Rosją. Jednak tylko Amerykanie odważyli się na oficjalne wycofanie się z negocjacji, bo uznali, że przestrzegania BWC "nie da się zweryfikować". Ratyfikowana przez 143 państwa BWC zakazuje opracowywania, produkowania, przechowywania i stosowania broni biologicznej. Ale nie miała żadnego mechanizmu kontroli. Odrzucony projekt przewidywał powstanie międzynarodowych komisji, kontrolujących prace ośrodków mogących taką broń wyprodukować. Zdaniem zachodnioeuropejskich dyplomatów Waszyngton uległ presji wojskowych i wielkich firm farmaceutycznych, które pilnie strzegą swych tajemnic. Jeden z ekspertów UE powiedział nam, że głównym przeciwnikiem jakichkolwiek międzynarodowych kontroli jest ambasador Mahley - absolwent i były wykładowca Narodowej Akademii Wojny, weteran wojny w Wietnamie, pułkownik w stanie spoczynku.
Ocenia się, że broń biologiczną wciąż ma lub opracowuje co najmniej kilkanaście państw, w tym USA. Jak dotąd oficjalnie przyznała się do tego tylko Rosja.
Tomasz Surdel, Genewa