Kryzys wybuchł kilka dni temu, gdy Gruzini aresztowali pod zarzutem szpiegostwa czterech rosyjskich oficerów. Blokada Gruzji wejdzie dziś w życie, mimo że rosyjscy oficerowie są już wolni, w domu. Wczoraj dzięki mediacji belgijskich dyplomatów Gruzini zwolnili całą czwórkę. Dwaj inni Rosjanie, którzy w obawie przed aresztowaniem schronili się w budynku dowództwa rosyjskiej grupy wojsk w Tbilisi, także odlecieli wieczorem do Moskwy.
Rosja nie ustąpiła. Dziś zamknięte zostaną przejścia lądowe między obydwoma krajami, a także połączenia morskie i powietrzne. Rosyjska poczta nie będzie ani przyjmować, ani wysyłać żadnych listów i przekazów z i do Gruzji.
Rosyjska Duma szykuje ustawę, która pozwoli zablokować wszystkie przelewy bankowe między Rosją a Gruzją. Dla zwykłych Gruzinów to będzie najdotkliwsza z sankcji, bo setki tysięcy gruzińskich rodzin utrzymuje się z pieniędzy zarabianych w Rosji przez mężów, ojców i synów. Zarobki gruzińskich gastarbeiterów to równowartość 5 proc. gruzińskiego dochodu narodowego.
Sankcje to nie wszystko. Gruzję od kilku miesięcy wyniszcza rosyjskie embargo na import wina, wody mineralnej i niektórych owoców. Rosja anulowała też wczoraj zakupy gruzińskich części do wagonów i lokomotyw.
Zdaniem wielu obserwatorów aresztowanie rosyjskich oficerów było tylko pretekstem. Sankcje Moskwy to odwet za wyrwanie się Gruzji spod kurateli Moskwy oraz chęć integracji z NATO. Prezydent Michaił Saakaszwili to pierwszy gruziński przywódca, który angielski zna lepiej niż rosyjski.
Rosja uznaje Gruzję za przyczółek USA na Kaukazie i nie daje za wygraną w geopolitycznej grze o wpływy na obszarze poradzieckim. - Gruzini myślą, że pod opieką zagranicznych sponsorów mogą żyć bezpiecznie i komfortowo - drwił w niedzielę prezydent Władimir Putin. A wczoraj w rozmowie telefonicznej z George'em Bushem protestował - jak informuje służba prasowa Kremla - przeciw "działaniom zewnętrznych sił" (w domyśle - USA), które zachęcają Gruzinów do "destrukcyjnej polityki".
- Rosja powinna wreszcie zrozumieć, że chcemy być suwerenni. To nie geopolityczna rozgrywka, to pragnienie wolności - komentował wczoraj gruziński prezydent.
Moskwa wspiera i zbroi separatystyczne republiki w Gruzji - Abchazję oraz Osetię Południową. Wewnętrzne konflikty oddalają szanse Gruzji na wejście do NATO.
Innym narzędziem szantażu jest blisko 3 tys. rosyjskich żołnierzy, którzy stacjonują w dwóch poradzieckich bazach w Gruzji (do końca 2008 r). Kolejne 2,5 tys. etnicznych Rosjan strzeże Abchazji i Osetii Płd. Moskwa kontroluje większość dostaw prądu i gazu do Gruzji.
Czy tak uzależnione od Rosji Tbilisi ma szansę na wytrwanie w niezależności? - Tak, ale potrzebujemy znacznie silniejszego politycznego, a zwłaszcza gospodarczego wsparcia Zachodu. Nie chcemy paść ofiarą globalnej polityki bezpieczeństwa energetycznego, która oznaczałaby ugłaskiwanie Moskwy- mówił wczoraj "Gazecie" gruziński dyplomata.