Prezes firmy doradczej Reas Konsulting Kazimierz Kirejczyk, który zna warszawski rynek mieszkaniowy jak własną kieszeń, przyznaje, że nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. - W pierwszej chwili podejrzewałem warszawski urząd statystyczny o pomyłkę - opowiada. Jednak w tym wypadku statystyki nie kłamią - w pierwszym półroczu firmy deweloperskie zaczęły budowę niespełna 6 tys. nowych mieszkań, czyli o blisko 17 proc. mniej niż przed rokiem. - A ja spodziewałem się w tym roku nawet 25-proc. wzrostu podaży - wzdycha Kirejczyk. Ogłoszona właśnie przez GUS statystyka dla województwa mazowieckiego wygląda nieco lepiej, bo poprawiają ją spółdzielnie i inwestorzy indywidualni. Ale mimo to bilans jest ujemny - w stolicy liczba rozpoczętych mieszkań i domów jednorodzinnych spadła o blisko 12 proc., a w całym województwie o ponad 2 proc.
Tymczasem - jak poinformował zastępca naczelnego architekta Warszawy Tomasz Zemła - wydane przez miasto decyzje o warunkach zabudowy będące warunkiem uzyskania pozwolenia na budowę przewidują grubo ponad 40 tys. mieszkań. Nic więc dziwnego, że na rynku huczy od plotek o przyczynach małej aktywności deweloperów. Na przykład, że zwlekają z nowymi inwestycjami, bo na rękę jest im obecna sytuacja, kiedy przerażeni gwałtownie rosnącymi cenami mieszkań klienci szturmują biura sprzedaży. Gdyby podaż mieszkań gwałtownie wzrosła, staliby się bardziej wybredni.
Kto wie, może niektóre firmy mogłyby mieć nawet problem ze sprzedażą mieszkań, bo - jak twierdzą osoby związane z tą branżą - pogarsza się ich jakość. Po prostu wielu deweloperów oszczędza na czym się da, działając w myśl zasady: wybudować jak najtaniej, sprzedać jak najdrożej.
Wiceprezes Konfederacji Budownictwa i Nieruchomości Waldemar Mazan zapowiada, że jego organizacja najprawdopodobniej zaproponuje wydłużenie okresu gwarancji na roboty budowlano-montażowe z ustawowych trzech lat do np. 10 lat. - To wymusi poprawę jakości - wyjaśnia Mazan.
Prezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich i równocześnie wchodzącej niebawem na giełdę firmy Dom Development Jarosław Szanajca zapewnia jednak, że deweloperzy nie zamrażają inwestycji. - Decyzje o warunkach zabudowy niekoniecznie przekładają się na pozwolenia na budowę - wyjaśnia.
Szanajca skarży się, że brak planów zagospodarowania przestrzennego, a ostatnio także nowa interpretacja przepisów dotyczących ochrony środowiska niemiłosiernie wydłużają czas przygotowania inwestycji. - To tragedia - mówi ten deweloper.
Prezydent innej firmy - J.W. Construction Holding - Ryszard Matkowski dorzuca problem ze znalezieniem firm wykonawczych. - Moglibyśmy budować więcej, ale nie mamy kim - stwierdził w rozmowie z "Gazetą". - Poza tym musimy kontynuować rozpoczęte wcześniej inwestycje. J.W. Construction buduje ponad 3,5 tys. mieszkań. Kolejnych sześć dużych inwestycji jest w trakcie przygotowania. Jednak w tym roku firma rozpocznie tylko jedną.
- Uczestniczyłem w kilkunastu inwestycjach mieszkaniowych. Żaden z deweloperów nie zamierzał świadomie opóźnić budowy - potwierdza Kirejczyk. Przyznaje jednak, że niektórzy deweloperzy czekają ze sprzedażą części mieszkań do czasu, aż będą one gotowe, by uzyskać za nie wyższą cenę. Dodajmy, że na początku tego roku średnia cena oferowanych przez deweloperów mieszkań w stolicy sięgała 5 tys. zł za m kw., w czerwcu zaś przekroczyła 6 tys. zł za m kw.
Z danych GUS wynika, że w innych miastach tego typu problemy nie podcięły aż tak bardzo skrzydeł inwestorom. Jedynie w województwie dolnośląskim nastąpił 8-proc. spadek liczby rozpoczętych mieszkań. Choć akurat firm deweloperskich oraz inwestorów indywidualnych to nie dotyczy. Statystykę tego województwa popsuły bowiem spółdzielnie oraz TBS-y budujące mieszkania na wynajem.