Jako pierwszy o 13 opuścił wczoraj klub Samoobrony poseł Jan Bestry. - Zostałem wyrzucony za namawianie ludzi do wyjścia z Samoobrony - powiedział nam.
- PiS miał informację, że 15 osób od nas wychodzi. Policzyli, że mają szansę na stworzenie monopartyjnej większości. A Bestry prowadził mocną agitację: obiecał ministrów, wicepremierów, szefa klubu. Ludziom obiecywano umorzenie spraw - mówił nam szef klubu Samoobrony Janusz Maksymiuk.
Po 15.30 z klubu wyszła posłanka Halina Molka. - W klubie nie ma demokracji, ludzie są traktowani przedmiotowo - wyjaśniała dziennikarzom.
Rezygnowali następni - Józef Cepil i Andrzej Ruciński. Zaczęły pojawiać się kolejne nazwiska. Bestry i Molka mówili, że w grę wchodzi kilkanaście osób. Liderzy Samoobrony uspokajali, że co najwyżej trzy-cztery osoby. Typowane osoby były ostrożne. - Jeszcze nie wiem, co zrobię. Ale w tej koalicji widziałem nadzieję Polaków. Jestem zdeterminowany poprzeć rząd PiS - powiedział Bernard Ptak. Inni - jak Alfred Budner - zaprzeczali. Wśród rozłamowców wymieniano też Renatę Beger. Nam mówi: - Widać wiedzą lepiej niż ja.
Pod wieczór "dysydenci" rozmawiali m.in. z ministrami Wojciechem Mojzesowiczem i Adamem Lipińskim z kancelarii premiera. Byli przekonani, że uda im się zebrać 15 uciekinierów i założyć klub. Ostrożniejszy był poseł Tadeusz Dębicki, który razem z Józefem Pilarzem odszedł z Samoobrony kilka tygodni temu. - Ludzie się czają, Lepper też nie śpi. Dzwoni. Próbował mnie namówić, żebym wrócił - relacjonował nam późnym wieczorem.
O północy poseł Bestry powiedział nam, że jest już 12 posłów którzy chcą utworzyć nowy klub.