Światowa historia z tłumaczeniem mowy noworodków rozpoczęła się w latach 70. dzięki amerykańskiemu pediatrze dr T. Berry'emu Brazeltonowi. Opracował on specjalny algorytm do rozszyfrowania tajemnego języka maluchów. Dzięki niemu na całym świecie są już tysiące wyspecjalizowanych tłumaczy, którzy pomagają rodzicom w rozszyfrowaniu mowy ich pociech. W Polsce właśnie zaczęli się szkolić pierwsi. - Nad zdobyciem certyfikatu pracuje dziesięć osób. W ramach treningu już prowadzą badania z dziećmi - mówi Ewelina Nazarko-Ludwiczak z Instytutu Pomnik-Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, który chce stworzyć sieć specjalistów od mowy noworodków w największych polskich miastach.
Żeby przetłumaczyć, co próbuje powiedzieć maluch, najpierw trzeba go dokładnie poznać. - Każde dziecko ma własny język komunikowania się z otoczeniem. Niektóre inaczej modulują płacz, gdy są zdenerwowane, inaczej, gdy głodne, a jeszcze inaczej, kiedy coś je boli - mówi mówi Edyta Rowińska, fizjoterapeutka z warszawskiego szpitala na ul. Karowej, która szkoli się na tłumacza.
Temu poznaniu służy dwugodzinne badanie tzw. skalą Brazeltona. Na czym polega?
- Badamy reakcje dziecka na bodźce, takie jak: głos ludzki, dźwięk grzechotki czy światło latarki, w różnych fazach snu, kiedy jest rozzłoszczone lub uspokojone. Niektóre dzieci, kiedy zapalamy im światło, budzą się, inne tylko mrużą oczy, a gdy kilka razy powtarzamy eksperyment, przestają reagować - mówi Rowińska.
Po takim zbadaniu specjaliści opracowują dla rodziców słownik mowy ich malucha.
Potrafią określić, co znaczy jakiś grymas, płacz i inny odruch.
Mają też sposoby, by stwierdzić, czy dziecko będzie w przyszłości osobą towarzyską, doskonale radzącą sobie w pracy zespołowej czy raczej samotnikiem lubiącym pracę indywidualną. - Te drugie bardziej niż na ludzki głos reagują na przykład na dźwięk grzechotki - mówi Rowińska.
Z tłumaczami można skontaktować się przez stronę internetową Instytutu www.czd.waw.pl/index2.php?id=56&more=72 . Na razie badania są bezpłatne