Koniec z pieskim życiem

Chodzą na badania moczu, krwi, USG, EKG. Leczą się u dentysty i alergologa. Jeżdżą na wózkach inwalidzkich. Czekają na przeszczepy. Oddają honorowo krew. Tak leczy się dziś zwierzęta

Tonic, ku zdumieniu lekarzy, świetnie się miewa - choć biega "trochę koślawo" - ale żyje! - cieszy się Olga Romanowska-Grabowska z Bydgoszczy. Tonic to prawie dziewięcioletni jamnik szorstkowłosy państwa Grabowskich.

Pewnego zimowego wieczoru pies jak zwykle wyszedł do ogrodu. Rano miał już sparaliżowane tylne łapy. Ktoś rzucił w niego dużym kamieniem i uszkodził mu kręgosłup. Jamnik przez pół roku nie chodził, dostawał zastrzyki... Lekarze radzili, by go uśpić. - Na szczęście córka znalazła w internecie telefon do pana z Opola, który konstruuje wózki inwalidzkie dla psów. Tonic od razu zaakceptował swój pojazd - opowiada pani Olga. - Nauczył się z wózkiem brać zakręty, cofać, a nawet siusiać - śmieje się właścicielka. Z czasem Tonic zaczął ruszać tylnymi łapami, niepewnie chodzić, a dziś radzi już sobie bez wózka. I jest żwawszy niż jego zdrowy brat Gin, który woli wylegiwać się na kanapie.

Na zachodzie Europy czy w Ameryce pies na wózku nie wzbudza sensacji. Co więcej, produkuje się już takie pojazdy dla kotów, królików, tchórzofretek i innych zwierząt z niedowładem tylnych nóg. W Polsce wciąż robi się je amatorsko. - Nie nazwałbym tego fanaberią właścicieli. Jest nią wstawianie starym psom sztucznych szczęk lub wszczepianie im implantów zębowych, bez których zwierzaki doskonale dają sobie radę, ale nie wózki, które ułatwiają czworonogom życie - mówi Lech Gogolewski, lekarz weterynarii.

Choroby cywilizacyjne dopadły zwierzęta

Jednakże usługi stomatologiczne to całkiem poważna sprawa. Borowanie zębów? Oczywiście! To konieczne, gdy zwierzę choruje na próchnicę. Gdy jest to konieczne, można także nałożyć na ząb koronę. Wady zgryzu? "To nie tylko problem urody. Większość wad zgryzu ma charakter urazowy prowadzący do nadmiernego i przedwczesnego zużycia zębów" - czytamy na stronie internetowej kliniki Arka z Krakowa.

Również diagnostyka weterynaryjna dorównuje tej ludzkiej. Badania RTG, USG, EKG, endoskopia to już standard. Wiele lecznic ma w swojej ofercie badanie dopplerowskie czy echo serca. Lekarze weterynarii specjalizują się w kardiologii, okulistyce, onkologii, dermatologii... - Postęp, jaki dokonał się w ciągu ostatnich 15 lat w weterynarii, można nazwać rewolucją - mówi dr Grzegorz Wąsiatycz, chirurg, specjalista chorób psów i kotów. Tak samo jak u ludzi wszczepia się psom endoprotezy stawu biodrowego. - Statystycznie prawie 1/4 psów dużych ras ma kłopoty z biodrami w drugiej połowie swojego życia. W przypadku zwyrodnienia stawu biodrowego może pomóc właśnie wszczepienie protezy - podkreśla Wąsiatycz. Tak samo jak u ludzi przeprowadza się u zwierząt testy alergiczne i leczy alergie. Bo w XXI w. kot, który ma alergię na mleko lub ryby, oraz pies, którego uczulają pchły, kurz bądź pylące trawy, nie powinny już nikogo dziwić. Nasi czworonożni pupile też cierpią na choroby cywilizacyjne.

- U ludzi dużym problemem są choroby krążenia związane m.in. z trybem życia, otyłością. U zwierząt też. Obecnie ponad połowa psów w drugiej połowie swojego życia ma nadwagę. Stąd ich problemy z sercem i poruszaniem się. I zwykle nie wynika to ze złego żywienia - coraz częściej korzystamy przecież z gotowych karm, które są odpowiednio zbilansowane. Psy mają po prostu za mało ruchu - podkreśla Grzegorz Wąsiatycz.

Na świecie standardem jest już także przeszczep nerki, szczególnie u kotów. Zwłaszcza te starsze - mają skłonności do schorzeń układu moczowego, czego konsekwencją może być przewlekła niewydolność nerek. W Polsce jeszcze takiego zabiegu nie przeprowadzono, klinika dr. Wąsiatycza przygotowuje się do tego. - Technicznie jest to prosty zabieg - najważniejsze są umiejętności chirurga. Ale problem polega na tym, by organizm biorcy nie odrzucił przeszczepu. Jednak w tym wypadku postępuje się podobnie jak z ludźmi, stosując środki immunosupresyjne, które zabezpieczają przed odrzutem przeszczepionego narządu - opowiada dr Wąsiatycz.

Jedne dają, drugie biorą

Przy przeszczepie nerek ważna jest zgodność grupy krwi dawcy i biorcy. A skąd bierze się krew do zabiegu?

Weterynaryjny Bank Krwi im. Milusia działa od grudnia 2003 r. W tej chwili ma w Polsce pięć filii. Centrala mieści się w Warszawie. Krew dostarczana jest więc w ciągu kilku godzin do każdego miejsca w kraju.

- Ilu zwierzętom już pomogliśmy? Nie zliczę. Dzięki krwi z naszego banku przeprowadzono prawie dwa tysiące transfuzji - mówi Robert Marczak, jeden z założycieli banku. Krew oddają honorowi dawcy - w sumie przez bank przewinęło się już prawie 400 psów i kotów. "Zawsze słyszałam, że dogi argentyńskie to psy zabójcy. Nie wiem, jak w innych przypadkach, ale ja śmiało mogę powiedzieć, że nie moje. Moje dogi ratują życie innym psom, ratują je, oddając krew. Dopóki inne psy będą w potrzebie, dopóty moje będą gotowe spieszyć im z pomocą" - pisze Agnieszka Jakowlew-Chmielak na stronie www.psia-krew.pl. Ale nie każdy czworonóg może być dawcą. Krew oddają zdrowe, młode psy ważące co najmniej 26 kg oraz koty ważące co najmniej 4 kg i niewychodzące z domu. Jednorazowo pobiera się 450 ml krwi. Honorowi dawcy czynią to właściwie co miesiąc. A zamiast czekolady (jak to jest u ludzi) dostają worek psiej wysokoenergetycznej karmy.