Zyta Gilowska złożyła prawdziwe oświadczenie lustracyjne - powiedziała sędzia prowadząca Małgorzata Mojkowska.
Uśmiechnięta po tym zdaniu twarz prof. Gilowskiej tężała, w miarę jak sędzia czytała uzasadnienie. - Dowody miały charakter poszlakowy, poszlakowy był proces. W takim wypadku wszystkie wątpliwości rozstrzyga się na korzyść osoby lustrowanej - mówiła Mojkowska. I przeanalizowała przedstawione sądowi akta SB i zeznania oficerów bezpieki.
Sąd uznał, że prawdziwe są zapisy w esbeckich rejestrach identyfikujące Gilowską jako tajnego współpracownika o pseudonimie "Beata". Jako prawdziwe sąd ocenił też zachowane raporty spisane ze słów "Beaty", z których wynika, że przekazywała ona informacje na temat zagranicznych gości odwiedzających Katolicki Uniwersytet Lubelski (gdzie pracowała).
Sąd "nie dał wiary" tłumaczeniom prowadzącego "Beatę" esbeka Witolda Wieczorka (prywatnie męża przyjaciółki Gilowskiej), że zarejestrował Gilowską fikcyjnie. - Nieprawdziwe są twierdzenia Zyty Gilowskiej, że nie wiedziała, gdzie Wieczorek pracuje - wyliczała sędzia Mojkowska. Dodała, że wiadomości zawarte w raportach "Beaty" pokrywają się z wydarzeniami, w których brała udział Gilowska.
Dlaczego więc sąd orzekł, że Gilowska nie była tajnym współpracownikiem SB?
- Nie można wykazać, że przekazywała informacje, mając świadomość, że robiła to jako tajny współpracownik. Przekazywała informacje w towarzystwie Wieczorka i Wieczorkowi osobiście. Niewykluczone, że gadulstwo lustrowanej przyczyniło się do tego, że Wieczorek zarejestrował ją poza jej świadomością. To, że Zyta Gilowska nie dokonywała selekcji tego, co i komu mówi, wynika, mówiąc delikatnie, z jej niefrasobliwości - mówiła sędzia Mojkowska.
Zganiła też byłą wicepremier za słowa wypowiedziane po poprzedniej rozprawie - że niekorzystny dla Gilowskiej wyrok byłby "mordem sądowym".
Na koniec sędzia zwróciła uwagę, że przygotowywana nowa ustawa lustracyjna postawi Gilowską w trudnej sytuacji. Sąd lustracyjny ma być zlikwidowany. Zaświadczenia o tym, czy ktoś współpracował z SB, ma wydawać Instytut Pamięci Narodowej. - Takie zaświadczenie pominie ustalenia tego procesu i ustawi Zytę Gilowską na pozycji osoby współpracującej ze Służbą Bezpieczeństwa - stwierdziła Mojkowska.
Zaraz po rozprawie, jeszcze na sali, Gilowska wybuchnęła: - Ona mnie zbryzgała, zmieszała mnie z błotem ta kobieta - mówiła o sędzi Mojkowskiej do adwokata Piotra Kruszyńskiego.
Na schodach sądu powiedziała: - Esbecy okazali się wiarygodniejsi ode mnie. Skończyła się era solidarności i wolności. Zaczęła się era podłości.
Jerzy Rodzik, zastępca rzecznika interesu publicznego, który podważył oświadczenie lustracyjne Gilowskiej, nie wie jeszcze, czy odwoła się od wyroku. Mecenas Kruszyński chce zaś zaskarżyć treść uzasadnienia.
Premier Jarosław Kaczyński ponownie, zaraz po wyroku, zaprosił Gilowską z powrotem do rządu.