Obnażona Europa Houellebecqa na festiwalu w Edynburgu

Na żadną z premier zakończonego w sobotę Międzynarodowego Festiwalu w Edynburgu nie czekano z taką ekscytacją jak na ?Platformę? Michela Houellebecqa w reżyserii Calixto Bieito.

43-letni reżyser z Katalonii znany z odważnych realizacji klasyki przeniósł na scenę najbardziej prowokacyjną i niepoprawną politycznie powieść ostatnich lat, w której apologia turystyki seksualnej zderza się z krytyką zachodniego społeczeństwa konsumentów i atakiem na islam.

Na premierze w Teatrze Lyceum bileterzy rozdawali widzom ulotki ostrzegające przed drastycznymi scenami seksualnymi. Ale to wcale nie orgie w tajlandzkich salonach masażu i paryskich klubach swingerów były najbardziej szokującym elementem przedstawienia Teatru Romea z Barcelony. Tym, co naprawdę mogło zaszokować, był obnażony wizerunek europejskiej kultury, w której podstawową wartością stała się przyjemność.

Spektakl Bieito nie jest wierną adaptacją powieści Houellebecqa z 2001 roku, to raczej poetycka wariacja uzupełniona wierszami francuskiego pisarza. Z akcji pozostał główny zarys. Michel, czterdziestoletni pracownik ministerstwa kultury, samotny i cyniczny mizantrop, za pieniądze ze spadku po ojcu wyjeżdża na seksualną wycieczkę do Tajlandii. Poznaje tam Valerie, młodą menedżerkę z branży turystycznej. Ich związek rozwija się po powrocie do Paryża, gdzie Valerie otrzymuje propozycję pracy w międzynarodowej sieci klubów wakacyjnych. Razem wpadają na pomysł organizowania seksualnych wakacji w tropikach, bo tylko w ten sposób mogą przyciągnąć znudzonych, zachodnich klientów.

Chociaż akcja powieści przenosi się z Paryża do Bangkoku i na Kubę, w przedstawieniu Bieito bohaterowie pozostają wciąż w tej samej scenografii przypominającej peep-show połączony z klubem karaoke. Tutaj piją, prowadzą dyskusje o globalnym kapitalizmie i uprawiają seks z tajskimi prostytutkami, a w przerwach śpiewają różnojęzyczne przeboje w stylu San Remo.

Błyszczący od szkła i metalu klub to symboliczna przestrzeń w kontekście książki Houellebecqa, który wiele miejsca poświęcił analizie bezdomności współczesnego człowieka. Główny bohater Michel nie czuje się przywiązany do żadnego miejsca, żyje w zglobalizowanym świecie rozrywek i komercyjnych przyjemności, które stają się jedynym celem jego życia. Można powiedzieć, że klub porno z przedstawienia Bieito jest jego mentalną ojczyzną.

Seks w tym spektaklu nie daje jednak wyzwolenia od samotności, wręcz przeciwnie, pogłębia alienację. Bohaterowie ani razu się nie dotykają, symulują seksualne doznania samotnie, zamknięci w kabinach peep-show, schowani pod barem albo na kawiarnianych fotelach. Ich pogoń za rozkoszą jest tragikomiczna. Michel (Juan Echanove) w przepoconej koszuli, czerwony z wysiłku, kopuluje z nadmuchiwaną lalką, kiedy jego partnerka Valerie (Marta Domingo) rzuca się na sąsiednim fotelu, symulując orgazm. Pozbawiony uczuć, sprowadzony do fizjologii seks staje się taką samą używką jak narkotyki czy alkohol.

Oskarżycielski ton Houellebecqa wobec zachodniego konsumeryzmu Bieito zmienił w teatralną groteskę. Zachodni turyści są śmieszni i tragiczni zarazem, kiedy bez powodzenia próbują zaspokoić swoje żądze. Na końcu tej drogi czeka ich tylko samotność i śmierć. Ostatnie słowa Michela, który opowiada o krwawym ataku islamskich terrorystów na jeden z erotycznych klubów, budzą grozę.

Spektakl z Barcelony nie był jedynym na festiwalu głosem w sprawie nastawionego na rozrywkę i przyjemność społeczeństwa zachodniego. Drugą stronę medalu pokazała duńska dramatopisarka Nina Larissa Bassett w prezentowanej na Fringe'u sztuce "Ciała w tranzycie" z Teatru Mucca Divina. To dokumentalna opowieść o dziewczynie z litewskiej prowincji, która wyjeżdża do Kopenhagi, gdzie zostaje zmuszona do pracy w domu publicznym. Typowa historia pokazywana jest w nietypowy sposób: wszystkie role w spektaklu gra jedna aktorka - Iben Hendel Philipsen. Jest dziewczyną, jej serbskim alfonsem i klientami, a także policjantem z wydziału obyczajowego próbującym pomóc emigrantce. Razem z nią wchodzimy w kolejne kręgi piekła i niemal fizycznie odczuwamy jej ból.

Ten wstrząsający w swojej prostocie i szczerości spektakl podobnie jak "Platforma" pokazuje kryzys zachodniej kultury, która nie umie sobie poradzić z problemem współczesnego niewolnictwa. Bo to nie bieda ani mafia, ale popyt na seksualne usługi jest podstawą patologicznych zjawisk takich jak handel kobietami ze Wschodu czy seksualna turystyka. Popyt, który wpisany jest w rynkową ideologię Zachodu.