Antydopingowa obława w Niemczech i w Polsce

Boris K., były mistrz świata kulturystyki, herszt gangu handlarzy anabolikami i hormonami wzrostu w Niemczech, zatrzymany został wczoraj rano w Kiełpinie pod Kartuzami w Pomorskiem

Niemieckiej policji udało się dopaść wczoraj największe tuzy tamtejszego niemieckiego świata dopingu i handlu anabolikami. Do 52 mieszkań i siłowni w Berlinie, Brandenburgii, Dolnej Saksonii wpadła policja federalna i jednostki specjalne GSG-9. W Kiełpinie pojawili się antyterroryści i gdański CBŚ.

W akcji uczestniczyło 240 funkcjonariuszy niemieckich, szukali anabolików i handlarzy. Znaleźli m.in. ciężarówki-chłodnie wyładowane towarem. Zatrzymano ok. 40 osób, do wieczora aresztowanych zostało osiem, w tym trzech zastępców ukrywającego się w Polsce herszta grupy.

Berlińczyk Boris K. przez kilka lat wygrywał większość niemieckich zawodów kulturystycznych. Jest też właścicielem jednego z berlińskich fitness clubów. Na swoich stronach internetowych reklamował mieszaninę hormonów wzrostu, która zapewniała mu "sportowe" sukcesy. Według naszych źródeł niemiecka szajka używała tych stron także do porozumiewania się od momentu, gdy K. ukrył się na Pomorzu.

Z przecieków z niemieckiej policji wynika z kolei, że K. tworzył siatkę handlarzy środkami dopingującymi także w Polsce. W Kiełpinie w starym sklepie otworzył siłownię. Główny kanał przemytniczy biegł jednak do Skandynawii.

Za nielegalny handel anabolikami grozi w Niemczech do trzech lat więzienia, ale Boris K. odpowiedzieć ma też za kierowanie gangiem, a to przestępstwo zagrożone dziesięcioma latami. Jak wyniszczającymi specyfikami dystrybuował, świadczy to, że lekarz miał wątpliwości, czy można go przyjąć do aresztu, tak miał anabolikami zniszczoną wątrobę.