Bałtyk zainteresował nafciarzy

Niezwykła wielkość odkrytego przez nafciarzy z Petrobalticu złoża ropy spowodowała ponowny wzrost zainteresowania tym, co znajduje się pod dnem Bałtyku. Do boju ruszają Szwedzi, zainteresowani są również Finowie, sytuację obserwują kraje bałtyckie.

Wydobycie ropy to jeden z najbardziej intratnych obecnie biznesów. Bywa i tak, że wypompowanie jednej baryłki spod ziemi kosztuje mniej niż dolara, a za 159 litrów surowca na którejś z wielkich giełd paliwowych otrzymuje się ich ponad 70. Możliwości zarobku są więc ogromne. Tyle że znaleźć opłacalne pokłady surowca nie jest łatwo. Za taką mało obiecująca pustkę przez lata uznawano Bałtyk.

W ubiegłym tygodniu okazało się jednak, że nawet pod naszym morzem mogą kryć się spore rezerwy. Nafciarzy zaalarmowały wieści z Petrobalticu. Należąca do Grupy Lotos spółka poinformowała o odkryciu rekordowych na Bałtyku złóż ropy. Niespełna 70 kilometrów na północ od Helu, dwa kilometry pod dnem znajduje się około 110 mln baryłek surowca. Wystarczyłoby tego na ponad rok nieprzerwanej pracy dla PKN Orlen, największej polskiej rafinerii. Mimo że wydobycie baryłki będzie kosztowało kilkanaście razy więcej niż w krajach arabskich, to interes jest i tak opłacalny. Pozwoli za kilka lat zwiększyć produkcję surowca przez Petrobaltic z obecnych 300 tys. do ponad miliona ton rocznie. Prezes gdańskiej Grupy Lotos Paweł Olechnowicz nie ukrywa, że aby było to możliwe, Petrobaltic będzie musiał zakupić kolejną platformę wiertniczą.

To jednak nie koniec dobrych wieści o "polskiej ropie". Lotos z Petrobaltikiem szykują się do kolejnych odwiertów jeszcze bardziej na północ, gdzie znajdują się najpewniej kolejne miliony baryłek.

Wieści z Polski zaalarmowały inne nadbałtyckie kraje. Niedaleko polskiego złoża próbne planuje wykonanie próbnych odwiertów Svenska Petroleum Exploration. Szwedzi liczą na sukces. Skoro udało się Polakom, to dlaczego nie może się udać nam - pyta jeden z najpoważniejszych szwedzkich dzienników "Svenska Dagbladet".

To nie koniec boju o bałtycką ropę. Z już aktywnymi Polakami, Rosjanami i Szwedami chcą konkurować Finowie. Być może pierwszym miejscem starcia będą kraje nadbałtyckie. W sąsiedztwie ich brzegów zlokalizowane są obiecujące działki. Bałtycka rywalizacja to tylko przykład, jak przy obecnych cenach coraz więcej państw rusza szukać nowych złóż.

Obecnie na ponad 200 krajów zaledwie dwa tuziny mogą o sobie powiedzieć, że są samowystarczalne pod względem ropy naftowej. Reszta w mniejszym lub większym stopniu (zwykle większym) uzależniona jest od dostaw z zewnątrz. By zwiększyć produkcję ropy, koncerny naftowe poszukują nowych złóż na całym świecie. Roczne inwestycje w poszukiwanie nowych złóż szacowane są na 5 mld dol.

- Ropa poszukiwana jest właściwie wszędzie. Penetrowane są pustynie, tropikalne dżungle, szelfy kontynentalne i tereny podbiegunowe. Rocznie na poszukiwania ropy wydaje się miliardy dolarów - mówi Kennet Irobasko, geolog pracujący na zlecenie amerykańskich koncernów naftowych.

Kilka obszarów jest jednak badanych szczególnie dokładnie. - Poza kilkoma państwami w zasadzie niezbadana pod względem występowania ropy pozostaje Afryka. Słabo znamy też Australię i Brazylię. Nie wiemy, co kryje się jeszcze w centralnej Azji. Również tylko kilka procent obszaru Rosji zbadano nowoczesnymi metodami - dodaje Irobasko.

Dla wielu ekip numer jeden to Afryka. Tzw. potwierdzone rezerwy ropy (już znalezione zasoby surowca) na tym kontynencie wynoszą obecnie nieco ponad 120 mld baryłek. Czyli są mniejsze niż europejskie. A przecież Afryka ma trzykrotnie większą powierzchnię. Już choćby na tej podstawie możemy liczyć, że odkrycie wielkich złóż jest wciąż przed nami. Specjaliści są zgodni, że przed geologami jest ogromne pole do popisu. Problem w tym, że nie wiadomo, kiedy można będzie ją przeszukać, bo na wielu obiecujących obszarach istnieją konflikty zbrojne.

Mniejsze od europejskich potwierdzone złoża ropy ma Ameryka Południowa. Tam jednak geolodzy dosłownie szaleją. Pierwsze efekty już widać. Trzecią grupą przeszukiwanych państw są republiki poradzieckie. Zwłaszcza Kazachstan, Turkmenistan i Azerbejdżan robią furorę.

Wielkie nadzieje geologowie wiążą też z Rosją. Największe pod względem obszaru państwo na świecie jest już drugim co do wielkości producentem ropy. - A przecież tylko 7 proc. Syberii zostało zbadanych nowoczesnymi metodami - komentuje Irobasko.

A co z Polską? Niestety, na wielkie odkrycia raczej nie mamy co liczyć. Prowadzone w latach 90. ubiegłego wieku poszukiwania zakończyły się fiaskiem. Więcej zyskamy na Bałtyku.