Bombę podłożyli rosyjscy nacjonaliści

Poniedziałkowa eksplozja na stołecznym Targowisku Czerkizowskim, która zabiła dziesięć i raniła około 50 osób, najprawdopodobniej była zamachem przeprowadzonym przez nacjonalistów rosyjskich

Tak powiedział wczoraj Jurij Siomin, prokurator Moskwy. Prokuratura oficjalnie przedstawiła zarzut dwóm 20-letnim studentom, których uważa za sprawców zamachu na Targowisku Czerkizowskim w stolicy. Oleg K. student chemii Instytutu im. Łomonosowa i Ilja T., słuchacz Moskiewskiego Instytutu Społecznego zostali oskarżeni o "zabójstwo na tle nienawiści etnicznej".

- Popełnili przestępstwo, bo uważali, że na rynku jest zbyt dużo osób narodowości azjatyckiej - powiedział dziennikarzom prokurator Moskwy Jurij Siomin. W zamachu zginęli Chińczycy, Wietnamczycy i dwoje romskich dzieci.

Według prokuratury Oleg K. i Ilja T., którym towarzyszył 18-letni Walerij Ż., w poniedziałek przynieśli na rynek nie dwie torby z ładunkami wybuchowymi i zdetonowali je. Walerij Ż. również został zatrzymany.

Stołeczny prokurator potwierdził wersję, którą wcześniej opisały dwie stołeczne gazety "Kommersant" i "Wriemia Nowostiej". Reporterzy gazety twierdzą, że w czasie rewizji w domach podejrzanych znaleziono spore ilości materiałów wybuchowych i inne komponenty służące do budowy kolejnych bomb.

- Mamy ostatnio do czynienia z niebezpieczną tendencją nazywaną przez ekspertów fenomenem terroru indywidualnego. Uciekają się do niego młodzi ludzie wyznający ideologię nacjonalistyczną, ale formalnie niemający nic wspólnego z organizacjami ekstremistycznymi. Przykładem tego zjawiska jest Aleksandr Kopcew, który na początku roku napadł na wiernych w moskiewskiej synagodze - powiedział "Kommersantowi" anonimowy ekspert milicyjny.

Według ośrodka badawczego SOWA w Rosji do połowy tego roku dokonano co najmniej 18 zabójstw oraz 129 ciężkich pobić na tle rasowym.