Bezpieczeństwo energetyczne: cenzura raportu?

W druku co innego niż w internecie. Prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego usunęło ze swojego raportu o bezpieczeństwie energetycznym Polski fragment, który wskazywał, że w otoczeniu prezydenta Lecha Kaczyńskiego rozważany jest udział Polski w budowie rosyjsko-niemieckiego gazociągu przez Bałtyk

Czy Polska zmieni front i dołączy do budowy rosyjsko-niemieckiego gazociągu przez Bałtyk? Dyskutowano o tym w połowie maja, kiedy koncepcję takiego zwrotu zapowiedział w "Rzeczpospolitej" Ryszard Schnepf, główny doradca ds. zagranicznych premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Premier odciął się od tego pomysłu i Schnepf stracił pracę. Pomysł odrzucał też prezydent Lech Kaczyński. Pytany, czy Polska powinna przyłączyć się do tej inwestycji, prezydent powiedział: - Kiedyś Lenin mówił o takich, którzy sami sprzedają sznur. My nie będziemy sami sznura sprzedawać.

Była to aluzja do słów wodza bolszewików o kapitalistach, którzy dla zysku są gotowi zrobić wszystko - nawet sprzedać sznur, na którym potem zostaną powieszeni.

Czy jednak to stanowisko podziela otoczenie prezydenta. Można się było zastanawiać po lekturze raportu o bezpieczeństwie energetycznym Polski, który opublikowało w internecie prezydenckie BBN.

Bo czytelnicy myśleli, że Polska popiera gazociąg?

Krytykując założenia polityki energetycznej Polski do 2025 r. przyjęte przez rząd Marka Belki, autorzy raportu BBN konkludują: "Dlatego też jak najszybciej należy rozważyć zmianę" filozofii "postrzegania problemu dywersyfikacji [zróżnicowanie źródeł dostaw] na bardziej zbieżną z podejściem unijnym. Wiązałoby się to z koniecznością zabiegania o większą" solidarność energetyczną ", o integrację unijnego systemu energetycznego w jeden" system-magazyn ", z którego korzystałaby Polska. Rozwiązanie to zakłada jednak również zmianę polskiego stanowiska w sprawie Gazociągu Północnego". Z tą koncepcją współgrają proponowane przez BBN szybkie inwestycje w - "wymagane przez UE" według raportu - interkonektory, czyli "podłączenia polskiej sieci gazowej do sieci innych państw, głównie z Niemiec". Raport wskazuje konkretnie tylko na gazociąg Bernau-Szczecin promowany kilka lat temu przez Aleksandra Gudzowatego.

Cytowany fragment raportu BBN można było przeczytać do poniedziałku. We wtorek zniknął z dokumentu umieszczonego na stronie internetowej BBN.

Rzecznik BBN Paulina Bolibrzuch : - Usunęliśmy ten fragment po głosach czytelników, że może być on mylnie interpretowany jako sygnał, że sugerujemy zmianę stanowiska władz Polski w sprawie gazociągu. Absolutnie tak nie jest. Stanowisko się nie zmieniło: nadal jesteśmy przeciwni.

Kontrowersyjne stwierdzenia pozostały jednak w drukowanej wersji raportu umieszczonej w kwartalniku "Bezpieczeństwo Narodowe" przekazanym do instytucji, bibliotek, ośrodków badawczych i mediów. Dlaczego usunięto je z wersji elektronicznej? Bolibrzuch: - Bo jest dostępna dla wszystkich w internecie.

Częściej jednak (np. w przypadku prospektów spółek giełdowych) obowiązująca jest wersja drukowana, a nie elektroniczna.

W raporcie są nieścisłości i zbieżności z tym, co myśli firma J&S

Raport BBN zawiera inne intrygujące stwierdzenia. Można się dowiedzieć, że np. Polska zużywa 15 mld m sześc. gazu, podczas gdy faktycznie - ok. 13,5 mld m sześc. Albo, że rosyjsko-niemiecki gazociąg przez Bałtyk zostanie uruchomiony w 2009 r., gdy Gazprom oficjalnie nie przewiduje, by było to możliwe wcześniej niż pod koniec 2010 r.

Intrygują stwierdzenia na temat branży paliwowej. Według raportu BBN dostosowanie polskich rafinerii do ropy innej niż rosyjska, np. kaspijskiej, kosztowałoby 0,5 mld zł. Tymczasem PKN Orlen informował, że nawet bez inwestycji może przerabiać ropę inną niż rosyjska, choć byłoby to mniej efektywne (nie wykorzystywano by w pełni np. instalacji do usuwania siarki i ciężkich metali zanieczyszczających ropę z Rosji). Polskie koncerny od dawna zapowiadają też, że starają się o zakup złóż ropy naftowej. Najczęściej wskazuje się na Kazachstan czy Afrykę Północną. BBN ma inną koncepcję. "Najlepszymi z punktu widzenia finansowych możliwości naszych koncernów byłyby inwestycje w Kanadzie, Nigerii i Angoli". Dlaczego właśnie tam? Nie zostało to wyjaśnione. Szczególnie rzadko proponuje się inwestycje w Kanadzie. Co ciekawe, podobne kierunki poszukiwania złóż proponuje firma doradcza MDI współpracująca z holdingiem J&S, głównym dostawcą rosyjskiej ropy do Polski. W analizie z końca 2005 r. MDI stwierdza: "Długofalowo polskie rafinerie powinny podjąć inwestycje w wydobycie ropy w Kanadzie (3/4) oraz Nigerii lub Angoli (1/4), gdzie dzięki łatwym do udźwignięcia dla polskich rafinerii inwestycjom wynoszącym 2 mld dol. i rozłożonym na 10 lat można zapewnić dostęp do 70 proc. niezbędnego Polsce surowca".

- Nie współpracujemy z MDI i nie korzystamy z raportów tej firmy - mówi rzecznik BBN.

Elektroniczną wersję raportu Biura Bezpieczeństwa Narodowego znajdziesz tu .