Trzej górnicy zginęli w kopalni Pokój

W Rudzie Śląskiej trwają poszukiwania czwartego górnika, zasypanego 790 metrów pod ziemią.

Górnicy w nocy mieli przygotować sprzęt na poranną zmianę. O 2.08 doszło do wstrząsu i tąpnięcia. 160-metrowy chodnik runął, pękły rury doprowadzające powietrze i wodę. 16 górnikom udało się uciec, trzej ślusarze i elektryk zostali pod ziemią.

Ok. 5.30 ratownicy dotarli to trzech ciał. Do chwili zamykania tego numeru trwały poszukiwania czwartego górnika. Ok. 19 ratownicy odebrali sygnał z nadajnika na jego hełmie.

Po wstrząsie podłoga chodnika zrównała się z sufitem, częściowo zniszczona jest wentylacja. Ratownicy odkopują zawalony chodnik rękami, bo w rejon wypadku nie można sprowadzić ciężkiego sprzętu.

Pod kopalnią czeka kilkunastoletni syn górnika, do którego próbują dotrzeć ratownicy. - Kazałem mamie zostać przy telefonie, a sam tu przyjechałem. Trzeba mieć nadzieję, ale ja nie mogę w to uwierzyć. Miał 15 miesięcy do emerytury - mówił przez łzy chłopak.

Prezes Wyższego Urzędu Górniczego Wojciech Bradecki powołał specjalną komisję do zbadania przyczyn i okoliczności wypadku. W tym roku w polskich kopalniach zginęło już 15 górników.