Słomka kilka dni temu trafił za kratki. Podejrzany jest o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą i fałszerstwa wyborcze. Zdaniem prokuratury pracujący na jego zlecenie działacze kół Ruchu Obrony Bezrobotnych fałszowali listy z podpisami osób popierających kandydaturę Słomki na prezydenta w zeszłorocznych wyborach. Nazwiska przepisywali m.in. z list poparcia zebranych przez KPN kilka lat temu. W podobny sposób mieli tworzyć poparcie dla startującej w wyborach parlamentarnych Polskiej Konfederacji Godność i Praca, która wystawiła kandydaturę Słomki na prezydenta.
Jak dowiedziała się "Gazeta", zatrzymani współpracownicy lidera KPN zeznali też, że część przygotowanych przez nich fałszywek miała być sprzedawana niektórym komitetom wyborczym Samoobrony i LPR na Śląsku. W czasie przeszukania siedzib kilku ROB-ów policja znalazła kilkadziesiąt list z wypisanymi nazwami obu partii. - Dla dobra śledztwa nie udzielamy w tej sprawie żadnych informacji - powiedział nam wczoraj prokurator Michał Szułczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
W najbliższych dniach śledczy zwrócą się do Państwowej Komisji Wyborczej o wydanie list Samoobrony i LPR. Sprawdzą wszystkie widniejące na nich nazwiska. - Nie ma innej możliwości weryfikacji. W podobny sposób wykryliśmy nieprawidłowości w komitecie zatrzymanego S. - mówi osoba związana ze śledztwem.
Poseł Andrzej Grzesik, szef Samoobrony na Śląsku, zapewniał wczoraj, że listy z podpisami zbierali sami działacze partii. - Chcieliśmy się ustrzec takich incydentów i mieliśmy specjalny system identyfikacji list. Na odwrocie kartek z podpisami było wpisywane ołówkiem nazwisko osoby, która je zbierała - tłumaczył Grzesik. Pytany, czy to możliwe, by partia kupowała gotowe już listy, mówi, że to prowokacja. - Co pan szalony jest? Nie ma czegoś takiego - stwierdził.
Także politycy LPR zaręczają, że podpisy zbierali sami. - Jesteśmy jedną z najlepiej zorganizowanych partii i nie dopuszczam możliwości, by ktoś kupował listy - mówił poseł Antoni Sosnowski, wiceprzewodniczący śląskiej LPR.
Paweł Czyż, rzecznik KPN, przyznał jednak, że w zbieranie podpisów dla Słomki zaangażowało się wiele stowarzyszeń i osób, które w zamian chciały dostać miejsce w komisjach wyborczych. - Nie byliśmy w stanie weryfikować, w jaki sposób ci ludzie zdobyli podpisy lub co robili z listami - stwierdził Czyż.
Wczoraj przed gliwicką prokuraturą kilkunastu działaczy KPN zorganizowało pikietę, podczas której domagali się uwolnienia swojego lidera. Krzyczeli "Precz z komuną!".
Kim jest Adam Słomka?
Katowiczanin, ma 42-lata, z wykształcenia pedagog, od początku kariery politycznej związany z KPN. Był bliskim współpracownikiem Leszka Moczulskiego, założyciela partii, potem pozbawił go przywództwa. Do KPN wstąpił jako 17-latek, w czasie stanu wojennego rozrzucał ulotki i kolportował podziemną prasę. Za działalność opozycyjną spędził dwa lata w więzieniu. Przez trzy kadencje (1991-2001) Słomka był posłem, w 1997 r. został wiceprzewodniczącym Klubu Parlamentarnego AWS. Po odmowie poparcia Jerzego Buzka na premiera wyszedł z Akcji. Ostatnio Słomka zaangażował się w działalność Ruchu Obrony Bezrobotnych. Ich członkom wydał legitymacje, które jego zdaniem uprawniały do darmowej jazdy komunikacją miejską. Okazało się to nieprawdą, bezrobotnych karano mandatami. W związku z tą sprawą prokuratura przedstawiła Słomce zarzut oszustwa.
W listopadowych wyborach samorządowych Słomka chce zza krat kandydować na radnego Katowic lub sejmiku województwa śląskiego.