Student umówiony z uczelnią

Student zrezygnował, a czesne zapłacił z góry. Może pieniądze odzyskać czy nie - m.in. takie sprawy ma regulować umowa z uczelnią

Radek Stanczewski jest na trzecim roku Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie: - Nie mam umowy ze swoją uczelnią. Na szczęście nie miałem też sytuacji, która wymagałaby pójścia na wojnę ze szkołą. Umowa to jednak dobry pomysł. Mogłaby doprecyzować sprawy, które mogą być później sporne, np. brak obiecywanego wcześniej przedmiotu - mówi. Radek umowy ze swoją szkołą już nie podpisze, ale każdy nowy student tak.

Od tego roku akademickiego wszystkie uczelnie, które pobierają opłaty za naukę, muszą zawierać umowy z nowymi studentami. Obowiązek nakłada na nie ustawa o szkolnictwie wyższym z lipca 2005 r. Umowy mają podpisywać szkoły niepubliczne i publiczne, które prowadzą studia wieczorowe i zaoczne.

- To bardzo dobry przymus, który porządkuje obowiązki wobec siebie obu stron - studenta i uczelni - uważa prof. Tadeusz Luty, przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, rektor Politechniki Wrocławskiej.

O wprowadzenie obowiązkowych umów zabiegał Parlament Studentów RP. Tam docierały skargi tych, którzy czuli się oszukani przez uczelnie. Konflikty najczęściej dotyczyły czesnego.

- Student zrezygnował ze studiów, a czesne zapłacił z góry. Nie wiadomo było, czy może pieniądze odzyskać, czy nie. Inny zapłacił, a został skreślony z listy studentów. Były też skargi na uczelnie, które traciły prawo do prowadzenia kierunków studiów i nie wiadomo było, gdzie dalej mają się uczyć studenci, którzy zapłacili czesne. Zdarzało się, że na publicznych akademiach wychowania fizycznego żądano w trakcie studiów opłat za obozy, które student musiał zaliczyć, a przy przyjęciu na studia nikt nie informował o tym wydatku. Bez umowy student w takich sytuacjach jest bezbronny - tłumaczy Arkadiusz Doczyk, przewodniczący Parlamentu Studentów RP.

Wzór kontraktu właśnie trafił do szkół wyższych. - To dokument, który powstał we współpracy Fundacji Rektorów Polskich i Parlamentu Studentów. Uczelnie nie muszą wiernie go powielać. Ale polecam go, bo uwzględnia uwagi studentów - mówi prof. Tadeusz Luty.

Wzorcowa umowa dotyka wszystkich ważnych spraw: odpłatności, warunków kształcenia, liczby wykładów, ćwiczeń, praktyk, a nawet wykazu nazwisk ze stopniami naukowymi prowadzących zajęcia.

Dla uczelni publicznych umowa to nowość, ale wiele prywatnych szkół już je zawiera ze studentami, np. Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Zarządzania im. L. Koźmińskiego czy Collegium Civitas. - Gwarantuje to stabilność finansową uczelni i studentowi, który wie, że nie zaskoczą go żadne zmiany w opłatach - mówi Grzegorz Bunda, kierownik promocji Collegium Civitas.

Ponieważ uczelnie nie mają obowiązku korzystać ze wzoru wypracowanego przez Fundację Rektorów Polskich i studentów, Arkadiusz Doczyk radzi studentom porównać umowę, którą dostaną do podpisania, z wypracowanym wzorem. Znajduje się na stronie www.psrp.org.pl.

FOTO

By uniknąć podpisania klauzuli pułapki, warto porównać umowę uczelni z naszym wzorem - radzi Arkadiusz Doczyk, przewodniczący Parlamentu Studentów RP