UNIA EUROPEJSKA. Co zrobić z demonstrantami?

Ministrowie spraw wewnętrznych krajów Unii Europejskiej zastanawiają się, czy manifestantów protestujących przeciw integracji europejskiej można traktować równie ostro jak futbolowych chuliganów

UNIA EUROPEJSKA. Co zrobić z demonstrantami?

Ministrowie spraw wewnętrznych krajów Unii Europejskiej zastanawiają się, czy manifestantów protestujących przeciw integracji europejskiej można traktować równie ostro jak futbolowych chuliganów

Po raz pierwszy w historii Unii tematem obrad ministrów Piętnastki stało się bezpieczeństwo szczytów UE, posiedzeń G8 czy szczytów gospodarczych. Temat ten stał się palący po szczycie UE w Göteborgu w czerwcu tego roku. Wówczas to na ulice wyległo ponad 30 tys. młodych ludzi, a pokojowe protesty szybko przerodziły się w burdy, demolowanie sklepów i potyczki z policją. Szwecja, w której przed Göteborgiem policja po raz ostatni strzelała do protestujących w latach 30., do dziś nie może dojść do siebie. W czasie zamieszek 90 osób zostało rannych, 560 zostało tymczasowo aresztowanych. Koszt zniszczeń wyceniono na ponad 4 mln dol.

Szefowie resortów spraw wewnętrznych UE dyskutowali, jak zapobiegać takim incydentom w przyszłości, nie ograniczając jednocześnie praw obywatelskich.

Niemiecki minister Otto Schily zaproponował utworzenie ogólnounijnej bazy danych o "kłopotliwych demonstrantach". Osoby notowane w niej nie miałyby pełnej swobody poruszania się po strefie Schengen czy całej Unii. Podobną metodę zastosowano w czasie piłkarskich mistrzostw Europy w Belgii i Holandii w 2000 roku. Zdaniem kilku krajów (m.in. Finlandii i Irlandii) takie zaostrzenie kontroli granicznej byłoby znacznym ograniczeniem jednego z fundamentalnych praw Unii - swobody poruszania się.

Jacek Pawlicki, Bruksela