Drakoński wyrok na rywala Łukaszenki

Aleksander Kazulin , były opozycyjny kandydat na prezydenta Białorusi, skazany na pięć i pół roku więzienia. To pierwszy tak wysoki wyrok po ostatnich wyborach

Kazulin, obok Aleksandra Milinkiewicza, był jednym z dwóch najpoważniejszych rywali prezydenta Aleksandra Łukaszenki w marcowych wyborach. Lider Białoruskiej Partii Socjaldemokratycznej Hramada razem z innymi opozycjonistami po wyborach zaczął organizować demonstracje przeciw fałszerstwom wyborczym. Wczoraj sąd rejonowy w Mińsku skazał go na pięć i pół roku kolonii karnej za "chuligaństwo" i zorganizowanie demonstracji.

50-letniego Kazulina zatrzymano 25 marca, gdy na czele rozbitego przez milicję pokojowego marszu szedł pod więzienie, w którym siedzieli aresztowani uczestnicy protestów.

Prokurator zażądał sześciu lat więzienia i udowadniał, że Kazulin nawoływał do szturmu na więzienie i zajęcia ważnych obiektów państwowych. Sędzia Aleksiej Rybakou tylko symbolicznie obniżył wyrok.

Komentatorzy na Białorusi nie mieli wątpliwości, że zapadnie wyrok skazujący. Ale nie spodziewano się, że proces odbędzie się z tak rażącymi naruszeniami prawa. Społeczny Komitet "Wolność dla Kazulina!" naliczył ponad 20 przypadków rażącego naruszenia praw polityka w trakcie rozprawy sądowej. Sam Kazulin nie miał żadnych iluzji i odmówił wysłuchania wyroku.

- Nie szanuję tego sądu. Poza tym spędziłem dziewięć godzin w nieludzkich warunkach w "szklance" (jak na Białorusi nazywa się szklaną klatkę, w której w sądach przebywają oskarżeni) - powiedział Kazulin. Wówczas ludzie zebrani na sali zaczęli krzyczeć: "Wolność dla Kazulina!". Zdenerwowany sędzia nakazał usunięcie publiczności i oskarżonego z sali sądowej za "brak szacunku wobec sędziego". Tym samym opozycjoniście odebrano możliwości wygłoszenia ostatniego słowa.

Ihar Rynkiewicz, obrońca Kazulina, nazwał proces nieuczciwym, a sędziego katem.

Kazulin za pośrednictwem prawnika przekazał mediom następujący komentarz: "Nasz kraj zmienia się w kolonię karną. Naszym celem powinna być wolność dla wszystkich więźniów politycznych na Białorusi".

- To jest zemsta za ostrą krytykę Łukaszenki, która brzmiała w czasie kampanii wyborczej, zemsta za odwagę, z jaką Kazulin walczył w czasie wyborów - powiedział "Gazecie" lider demokratycznej opozycji Aleksander Milinkiewicz. Jego zdaniem ten wyrok może przyspieszyć proces jednoczenia opozycji. - Teraz na pewno wszyscy zrozumieją, że nie mamy czego dzielić i szanse na zwycięstwo mamy tylko w wypadku zjednoczenia - mówi Milinkiewicz. I dodał, że przedstawiciele kierowanej przez niego demokratycznej koalicji rozpoczęli pertraktacje z partią Kazulina o wspólnych działaniach.

Kazulin w latach 1996-2003 był rektorem Białoruskiego Uniwersytetu Państwowego, a także jednym z ministrów (1998-2001). Potem stracił zaufanie Aleksandra Łukaszenki i kilkakrotnie był przezeń nazywany zdrajcą. Przed wyborami spekulowano, że Kazulin może mieć poparcie niektórych osób z najbliższego otoczenia Łukaszenki.

- To jest też sygnał dla nomenklatury, że przejście na stronę opozycji będzie surowo karane - mówi "Gazecie" politolog Walery Karbalewicz. Jego zdaniem ogłoszenie takiego wyroku przed szczytem G8 w Petersburgu jest też demonstracją wobec Zachodu, że Łukaszenko nie ugnie się pod żadną presją. Uwolnienia byłego opozycyjnego kandydata na prezydenta i wszystkich więźniów politycznych na Białorusi od dawna domagają się Unia Europejska i USA.