Polskie lato pełne muzyki

Dziś rusza festiwal Union Of Rock w Węgorzewie. Przeżywamy prawdziwy wysyp wakacyjnych imprez muzycznych

Nie zdążyliśmy jeszcze na dobre ochłonąć po gdyńskim Open'er Festival, a już startuje kolejna impreza. W ciągu trzech dni w Węgorzewie zagrają między innymi: Strachy na Lachy, Róże Europy, Proletaryat, Acid Drinkers, Raz Dwa Trzy, Myslovitz i Coma. Z gwiazd zagranicznych - Soulfly. Będzie też konkurs dla młodych zespołów. To z pewnością zestaw z innej półki niż ten na Open'erze. I chociaż niezwykle trudno porównywać te dwie imprezy, jedno za ich sprawą staje się wyraźne - tak bogatego w koncerty lata nie mieliśmy od dawna.

Szanujący się fan muzyki rozrywkowej bez problemu zagospodaruje sobie niemal każdy weekend wakacji. I to bez względu na preferowany rodzaj muzyki. W czasie gdy w Węgorzewie grają rodzimi rockowcy, w Warszawie odbędzie się impreza z muzyką klubową Nokia Trends. Tydzień później Olecko kusi Fiestą Borealis i jej oryginalnym programem z legendami polskiej muzyki lat 80.: Variete, Moskwą oraz 1984, oraz zespołami z państw bałtyckich. Ostatni weekend lipca to Kostrzyn i Przystanek Woodstock. 12 sierpnia odbędzie się metalowy Hunterfest. W następny weekend ze swoją legendą zmierzy się reaktywowany już na dobre Jarocin. W tym samym czasie Mysłowice przyzywają fanów za sprawą zorganizowanego przez Artura Rojka OFF Festival. W programie między innymi wykonawcy tak różni, jak Skalpel, Cracow Klezmer Band i Maria Peszek. Fani reggae mają kilka imprez do wyboru, sezon zamknie 25-26 sierpnia Reggae Dub Festival w Bielawie. A już we wrześniu dwie prawdziwe petardy - Coke Live Music w Krakowie z raperem Jay-Z w roli gwiazdy i warszawski Summer Of Music z Pet Shop Boys, Ianem Brownem i Stereo MC's.

To dobrze, że organizatorzy imprez nagle mają i pomysły, i odwagę oraz - jak się wydaje - pieniądze na ich realizację. Ale pojawia się też drobny niepokój. Czy po okresie koncertowej posuchy nie przeginamy trochę w drugą stronę? Polscy fani nie mają raczej aż takich funduszy, aby tłumnie stawić się na każdej z tych imprez. Nadmiar festiwali może być równie nieprzyjemny, jak ich brak, gdy okaże się, że przynajmniej część z nich nie wytrzyma konkurencji i okaże się jednorocznymi efemerydami. No, ale ewentualna klęska urodzaju to przede wszystkim problem organizatorów.