Francja legalizuje część nielegalnych imigrantów

Władze francuskie są gotowe pozwolić na pozostanie niektórym nielegalnym imigrantom, których dzieci uczą się we francuskich szkołach. Pytanie tylko ilu?

Francja legalizuje część nielegalnych

Władze francuskie są gotowe pozwolić na pozostanie niektórym nielegalnym imigrantom, których dzieci uczą się we francuskich szkołach. Pytanie tylko ilu?

Protesty rozpoczęły się, gdy rząd w ramach zaostrzania przepisów imigracyjnych zapowiedział, że nielegalni imigranci i ich dzieci będą wydalani z kraju także wtedy, gdy te ostatnie uczą się we francuskich szkołach. Według nieoficjalnych szacunków, takich przypadków może być od 50 do 100 tys.

Zgodnie z przepisami szkoły publiczne muszą przyjąć każde dziecko, bez względu na to, czy rodzice mają prawo pobytu we Francji. Jednak wysłanie dziecka do szkoły może ułatwić władzom namierzenie całej rodziny, a czas wakacji to najlepsza pora, aby raz namierzonych nielegalnych deportować.

- To polowanie na ludzi - alarmowały organizacje pozarządowe. I rozpoczęły masową akcję protestacyjną polegającą m.in. na zbieraniu podpisów znanych Francuzów pod petycjami do rządu.

Protest okazał się dość skuteczny. Przed miesiącem szef MSW Nicolas Sarkozy ogłosił, że we Francji będą mogli pozostać rodzice tych dzieci, które udowodnią, że w sposób "nierozerwalny" są związane z systemem edukacyjnym (np. chodzą do francuskiej szkoły od pierwszej klasy). Jednak każdy przypadek, jak zapowiedział rząd, będzie badany z osobna.

Gdy tylko Sarkozy ogłosił ustępstwo do prefektur zaczęły zgłaszać się tysiące imigrantów ze świadectwami, dyplomami sportowymi i innymi szkolnymi dokumentami ich dzieci. Władze były wyraźnie zaskoczone. - Będziemy przyznawać karty pobytowe dziesiątkom tysięcy rodzin - przyznał kilka dni temu Yannic Blanc, szef paryskiej policji.

Nieostrożne słowa naraziły Blanc na gniew szefa. Jak poinformował w sobotę dziennik "Liberation", Sarkozy który będzie walczył w przyszłym roku o prezydenturę i stara się odebrać Jean-Marie Le Penowi głosy wyborców skrajnie prawicowych nie ukrywał irytacji słowami Blanca. - Każdy, kto dziś wymienia jakiekolwiek liczby, daje dowód, że nie wie o czym mówi - stwierdził Sarkozy.

Minister robi wszystko, żeby uchylona furtka nie stała się bramą otwartą na oścież. Rozesłał m.in. okólnik do prefektur nakazujący, aby przepis umożliwiający legalizację interpretować surowo. - Nauka dzieci w szkole ma uratować setki, a nie tysiące rodzin - wyjaśniają doradcy Sarkozy'ego.

Na potwierdzenie tych słów w sobotę ogłoszono deportację pierwszego ucznia: 19-letniego Abdallaha Boujrafa uczącego się w jednym z paryskich liceów.

Polityczne zamieszanie zaczęło jednak żyć własnym życiem. Ku irytacji Sarkozy'ego w cały spór włączył się skonfliktowany z nim premier Dominique de Villepin. W piątek wieczorem - jak relacjonuje "Liberation" - ostrzegł on ministra, aby "unikał polemiki w tym trudnym temacie".

Liczbę nielegalnych imigrantów we Francji szacuje się na 200-400 tys.